Opowieść o przełamywaniu barier, poszukiwaniu szczęścia, wychodzenia z piekła toksycznych relacji… „Na fundamentach kłamstw” Wojciecha Zawioły to literacka podróż w głąb poranionych relacji rodzinnych, gdzie prawda okazuje się kruchym budulcem, a sekrety niczym głęboko skrywane rysy na fundamencie codzienności. Bo jedno kłamstwo może zburzyć fundamenty nawet najsilniejszej rodziny. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Labreto.
Co stanowiło inspirację przy tworzeniu historii? W jaki sposób oddać emocjonalną prawdę o bohaterach? O tym właśnie, między innymi, rozmawiamy z twórcą. Zapraszamy do lektury wywiadu, jak również samej powieści!

„Na fundamentach kłamstw” to Twoja kolejna książka, która w interesujący sposób realizuje założenia historii gatunkowych. Tym razem spod znaku thrillera psychologicznego. Jakie emocje towarzyszą Ci przy wydawaniu premiery, zwłaszcza teraz, gdy „Na fundamentach kłamstw” jest już dostępne dla czytelników?
Wojciech Zawioła: Zbyt rzadko te książki się pojawiają bym miał możliwość przyzwyczaić się do tych emocji. Nadal, kiedy mam w ręku wydrukowany pierwszy egzemplarz, czuję się jakbym debiutował. Ale tak czy inaczej, to coraz bardziej ekscytujący moment pod jednym konkretnym względem. Zastanawiam się, jak zostanie odebrane moje pisarstwo, bo ono ciągle się rozwija. Każda kolejna powieść, mam wrażenie, jest literacko lepsza od poprzedniej.
Powiedz, proszę, co właściwie skłoniło Cię do wkroczenia w świat literatury? Czy dziennikarskie podejście do researchu lub budowania narracji w jakiś sposób przeniknęło do Twojego stylu pisania?
Może tak być, że dziennikarstwo trochę w tym pomogło. A raczej wnikliwość w obserwacji świata, która powinna być częścią nieodłączną od dziennikarstwa, to właśnie spowodowała. Ciągle obserwuję zjawiska wokół mnie, ludzi. I analizuję. To pewnie wyszło właśnie z dziennikarstwa. I ta chęć opisywania rzeczywiści, dzielenia się swoimi ocenami i analizami, leżała pewnie u podstaw mojego wkroczenia w świat literatury.
W Twoich powieściach łączą się elementy sensacji, kryminału i thrillera psychologicznego. Co najbardziej pociąga Cię w tych gatunkach i jak rozwijałeś swoje umiejętności w ich ramach?
Najbardziej pociąga mnie chyba tworzenie postaci i relacji międzyludzkich, a w drugiej kolejności używanie języka niebanalnego, takiego, jakiego nie ma w innych powieściach tego gatunku. I chyba tutaj widać jakiś rozwój, bo ostatnia powieść to zupełnie inny język, niż ten z pierwszej powieści. Stałem się odważniejszy. I tu dochodzimy do inspiracji. Taką odwagę pokazał mi z pewnością Jakub Żulczyk.
W powieści „Na fundamentach kłamstw” fabuła koncentruje się wokół Michała i Marty, którzy po tragicznej śmierci rodziców zaczynają odkrywać niepokojące fragmenty układanki, której kluczową częścią jest ich brat Marek. Skąd pomysł na taką dynamikę rodzeństwa i takie zawiłości rodzinne? Czy inspirowałeś się prawdziwymi historiami, czy to czysta fikcja?
Fikcja, aczkolwiek pierwszy rozdział to moje osobiste myśli związane ze sprzedażą domu rodzinnego. Dopiero potem historia potoczyła się już całkowicie fikcyjnym torem. I nie będę dorabiał ideologii do tej opowieści. Chciałem po prostu stworzyć ciekawą historię, w której oparciem będą relacje międzyludzkie. A relacje rodzinne mają przecież własną specyfikę.

W powieści poruszasz trudne tematy, takie jak zdrada, kłamstwa i mroczne sekrety rodzinne, które wychodzą na jaw po traumatycznym wydarzeniu. Co chciałeś przekazać czytelnikom, pisząc o tych aspektach ludzkiej natury i konsekwencjach ukrywanych prawd?
Chyba chciałem pokazać, że nie więzy krwi decydują o prawdziwej bliskości. Czasem ktoś z kim nie mamy relacji rodzinnych jest nam jak brat czy siostra.
Tytuł „Na fundamentach kłamstw” jest bardzo wymowny. Jakie znaczenie ma ten tytuł w kontekście całej powieści?
Czy tego chcemy, czy nie, fundamenty zawsze jakieś istnieją… One się same budują od naszego urodzenia. Budują je rodzice, szkoła, środowisko. To naturalne. I oczywiście nie zawsze są oparte na prawdzie. Akurat w tej powieści bardziej chodzi o swego rodzaju niedopowiedzenie niż kłamstwo, więc to słowo akurat użyte ze względu na swoją moc. Ale „fundamenty” są niezwykle trafne jeśli chodzi o tytuł tej powieści.
Twoje książki charakteryzują się dynamiczną akcją i wieloma zwrotami akcji. Jakie wyzwania napotkałeś podczas konstruowania tak złożonej intrygi?
Wyzwania były prozaiczne, związane przede wszystkim z czasem. Moje życie to nie tylko pisanie. Pracuję, mam rodzinę, to rodzi wiele innych obowiązków. W pisaniu „Fundamentów…” miałem też przerwę. A kiedy trafia się taka przerwa to trudniej „wrócić” do historii. Trochę czasu zajmuje wejście w klimat na nowo.

Thriller psychologiczny często zagłębia się w motywy i wnętrze bohaterów. Jak ważna była dla Ciebie psychologiczna głębia postaci Michała, Marty i Marka w „Na fundamentach kłamstw”?
Nie mam jakiejś specjalnej techniki. Piszę jak czuję. I przede wszystkim uważam kwestię postaci za jedną z najważniejszych w powieści. Dlatego na tym się skupiam. Uważam, że jestem winien czytelnikowi głębię psychologiczną. I tak jeszcze muszę się sporo nauczyć, by robić to bardzo dobrze. Myślę, że zbyt płytko zarysowany charakter bohaterów powoduje, że czytelnik się do nich nie przywiązuje i nie odczuwa razem z nimi.
Jak wyglądał Twój proces twórczy przy pisaniu „Na fundamentach kłamstw” w porównaniu do poprzednich powieści?
Niestety, lubię wielowątkowość. To wymusza na autorze dość duże skupienie podczas pracy. I pilnowanie sensu w całej historii. Te wątki jakoś muszą się ze sobą wiązać. I to jest ta moja ewolucja. Poza tym chyba widać ją w opisach, czy to odczuć bohaterów, czy to miejsc w których oni przebywają. Myślę, że tu się rozwinąłem.
Czy posiadasz już w głowie pomysły na kolejne książki? Czy możemy spodziewać się kontynuacji losów bohaterów „Na fundamentach kłamstw”, czy może planujesz zupełnie nową historię i nowych bohaterów?
Na razie zaczyna powstawać nowa historia, mam nadzieję dość mroczna. Zarys tej historii jest w głowie i na „papierze” już też, ale sam nie wiem jak będzie wyglądał proces twórczy. Na razie z wydawnictwem umawiamy się na premierę wiosną przyszłego roku. Co do ewentualnej kontynuacji „Fundamentów…” poczekam jeszcze z decyzją. Kto wie, może czytelnicy mnie przekonają.

Co, Twoim zdaniem, jest największym wyzwaniem dla autora na polskim rynku wydawniczym, który ma już na koncie kilka wydanych książek?
Przebicie się ze swoim tekstem. Mnogość tytułów jakie ukazują się na rynku powoduje, że wielu autorem niknie w tłumie. Wielu wartościowych autorów. A poziom niestety się obniża, bo jak w każdej dziedzinie kultury coraz większe znaczenie ma zwykły marketing i kasa.
Na koniec, co chciałbyś powiedzieć czytelnikom, którzy dopiero sięgną po „Na fundamentach kłamstw”? Dlaczego warto poświęcić swój czas na tę właśnie historię?
Myślę, że warto sięgnąć ze względu na konstrukcję i język. Mam wrażenie, że język jest inny niż w większości powieści z tego gatunku. No i wszyscy właściwie jesteśmy częścią jakiejś rodziny, a to książka o relacjach rodzinnych. I tym też właśnie różni się od moich poprzednich powieści. Tym, że mimo iż jest to historia dramatyczna to jednak długimi momentami bardzo ciepła.