Robert J. Szmidt, bestsellerowy twórca znany za sprawą różnych konwencji gatunkowych – post-apo, science fiction, ale także historii spod znaku zbrodni – w swojej najnowszej powieści „Wiem kiedy umrzesz” udowadnia, że jest mistrzem również w stylistyce kryminału policyjnego z elementami thrillera psychologicznego. To wciągająca historia, która wbrew pozorom nie jest kolejną prostą opowieścią o małym miasteczku i wielkiej zbrodni, lecz przemyślaną refleksją na temat społecznego marginesu, lokalnej tożsamości oraz ukrytego ładu w chaosie zła. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Skarpa Warszawska.
Wejście do świata mroku – śmiertelna wyliczanka
Złoczyn – małe miasteczko na styku Górnego Śląska i Zagłębia. Tu ludzie żyją spokojnie, znają się od pokoleń, a największe dramaty to wypadki drogowe i sąsiedzkie spory. Nikt nie przypuszczał, że w tej sielskiej okolicy może ukrywać się jeden z najokrutniejszych seryjnych morderców w Polsce… oto jeden z głównych motywów powieści „Wiem kiedy umrzesz”.
Refleksje o zbrodni i kulturowych różnicach
Szmidt z dużą wrażliwością oddaje lokalny koloryt, który staje się niemal pełnoprawnym bohaterem powieści. W dialogach często pojawia się gwara śląska („hanysy” i „gorole” w tle), co nie tylko dodaje autentyczności, ale też akcentuje specyfikę tej społeczności i jej podziały. Bo w tym popękanym, pozornie spójnym środowisku, czai się prawdziwy potwór. Jedno przypadkowe odkrycie policji wystarcza, aby rozpocząć śmiertelną wyliczankę. Bo wszystko zaczyna się śmierci narkomanów w rzadko odwiedzanych miejscach, co początkowo jest bagatelizowane przez policję jako przedawkowanie. Jest to ważna refleksja o społecznym marginesie – o ludziach, których śmierć uznaje się za „trywialną” i „bezsensowną”, łatwą do zignorowania…
Zło ma nowe oblicze – narodziny szaleństwa
Tak naprawdę każdy kolejny trop prowadzi w coraz mroczniejsze miejsca – aż do prawdy, której nikt nie chciał poznać. I tak też w miarę postępu śledztwa, to niepozorne zdarzenie pociąga za sobą coraz więcej wątpliwości. W tym pełnym chaosu i lokalnych animozji śledztwie, aspirant Damięcki jawi się jako postać, która ma za zadanie wprowadzić porządek. Nie jest to jednak zadanie proste. Społeczny organizm zdaje się być wyjątkowo nieprzewidywalny, a pojawienie się widma seryjnego mordercy tylko wzmacnia niepokój wśród mieszkańców.
„Wiem kiedy umrzesz” to absolutnie nieoczywista książka, która pielęgnuje… niepokój. Ekstremalne poczucie napięcie, podniecenie, które wynika z obserwacji narodzin zła. Robert J. Szmidt udowadnia swoje umiejętności w budowaniu dynamicznej i żywej narracji, pełnej scen przeszywających napięciem. Thriller, który pokazuje, że nawet na spokojnym Śląsku zło może być bliżej, niż myślisz.




