„Zmysły naprawdę potrafią nas zwodzić” – wywiad z Magdaleną Stachulą, autorką thrillera „Wzrok”

UDOSTĘPNIJ

„Wzrok” to pierwsza część serii „Zwodnicze zmysły” z komisarz Julią Koselą, w której precyzja kryminału splata się z duszną atmosferą thrillera psychologicznego. Historia, która wystawi na próbę Twoje zmysły i nie pozwoli oderwać wzroku do ostatniej strony. W jaki sposób postrzegamy rzeczywistość? Czy jesteśmy zakładnikami własnych uczuć i emocji? Co stało za fabularną podstawą thrillera psychologicznego, który wykracza jednak poza granice gatunku? O tym właśnie, między innymi, rozmawiamy z Magdaleną Stachulą, cenioną powieściopisarką, matką chrzestną domestic noir w Polsce.

„Wzrok” to książka, która ukazała się nakładem Wydawnictwa W.A.B.

Marcin Waincetel: „Wzrok” stanowi otwarcie serii „Zwodnicze zmysły”. Co stanowiło właściwy impuls do stworzenia historii? Wspominasz, że zmysły inspirują Cię jako pisarkę – bo właśnie dzięki nim filtrujemy rzeczywistość. Jaki zatem filtr gatunkowy nałożyłaś na swoją najnowszą powieść?

Magdalena Stachula: Impulsem do napisania „Wzroku” była fascynacja tym, jak zmysły potrafią nas zwodzić, choć z pozoru wydają się bardzo wiarygodne… Rzeczywistość postrzegamy poprzez zmysły, a skoro – jak już wiemy, nie możemy im do końca ufać, pomyślałam, że to idealny temat do zgłębienia na kartach thrillera psychologicznego. Chciałam pokazać tę cienką granicę między prawdą a naszą projekcją. Jeśli chodzi o filtr gatunkowy, to „Wzrok” jest thrillerem psychologicznym, pełnym tego, co w tym gatunku znamienne (napięcie, zwroty akcji i suspens), jednak postać pani komisarz daje mu zabarwienie kryminału. Dzięki wprowadzeniu tej bohaterki będę mogła stworzyć całą serię, gdzie w każdym tomie poddam analizie inny ludzki zmysł.

Właśnie – różne zmysły. Dlaczego wybrałaś percepcję sensoryczną jako nadrzędny motyw serii? A przynajmniej pierwszego tomu. W jednym z wywiadów nadmieniłaś, że we „Wzroku” wszystko zaczęło się od portretu tajemniczego mężczyzny, którego przypadkiem zobaczyłaś na ulicy… czy mogłabyś trochę rozwinąć ten wątek?

Odpowiadając na pierwszą część Twojego pytania – percepcję sensoryczną wykorzystujemy wielokrotnie każdego dnia. Świat odbieramy za pomocą zmysłów: wzroku, słuchu, węchu, dotyku i smaku. Pierwszy etap to rejestracja przez wymienione zmysły bodźców takich jak światło, dźwięk, zapach, temperatura… a dopiero potem mózg interpretuje to, tworząc obraz świata, który uznajemy za „prawdziwy”. Ale, tu robi się ciekawie, bo percepcja sensoryczna nie jest obiektywna, ponieważ jest filtrowane z udziałem emocji, wspomnień i przekonań, które każdy z nas ma odmienne. W psychologii mówi się wręcz, że nie reagujemy na rzeczywistość samą w sobie, tylko na naszą interpretację bodźców. Dlatego właśnie percepcja sensoryczna bywa zwodnicza, możemy coś źle zobaczyć, źle usłyszeć albo dopisać znaczenie, którego wcale nie było.

Jeśli chodzi o bezpośrednią inspirację, to masz rację, był nią niewidomy mężczyzna, którego zobaczyłam na ulicy Krakowa w tamtym roku. Poruszał się z białą laską i wtedy w mojej głowie pojawiła się wizja bohatera, który tylko udaje swoją niewidomość, aby coś na tym ugrać, wykorzystać dla swoich potrzeb. Wierz mi lub nie, ale kilka tygodni później zobaczyłam innego mężczyznę z białą laską, przyglądałam się mu chwilę i on zatrzymał się przed sklepem, wyjął telefon z kieszeni i zaczął coś na nim klikać. Domyślam się, że był osobą niedowidzącą, słabo widzącą, ale zmroziło mnie. Niemal jak mój bohater.

Zasygnalizowałaś bardzo interesujący wątek. Bo faktycznie we „Wzroku” kluczowe jest to, co bohaterowie postrzegają lub… co zostaje im zasugerowane. W jaki sposób budujesz intrygę wokół swoich bohaterów? Co ważne w tym kontekście, deklarujesz, że „budowanie intrygi zaczynasz od ludzi, nie od zbrodni…”

Tak, dla mnie bohater jest bardzo ważny. Zaczynając myśleć nad fabułą książki, zaczynam od bohatera, zastanawiam się, czy czytelnik zrozumie jego świat, nawet jeśli on jest zły lub bardzo mu odległy. Zależy mi, aby pokazać bohatera i jego uniwersum w taki sposób, że czytelnik mi uwierzy, wejdzie w historię i będzie chciał poznać jej finał. Staram się, aby czytelnik był bardzo blisko bohatera, aby bohater go zachwycał bądź przerażał czy nawet obrzydzał – najważniejsze, aby wywoływał w nim emocje, których długo nie będzie mógł zapomnieć.

Bohaterowie domestic noir to zwykle osoby uwikłane emocjonalnie. Nie inaczej jest z postacią Koseli, która nosi w sobie konkretny bagaż emocjonalny. Jaki jest pomysł na nową postać wiodącą „Zwodniczych zmysłów”?

Chciałam stworzyć postać kobiety, która potrafi działać z determinacją i odwagą, a jednocześnie ma w sobie wrażliwość i emocjonalną głębię. Nie zależało mi na kolejnym śledczym czy policjantce, ale na bohaterce, z którą czytelniczki mogą się utożsamiać. Julia Kosela to osoba, która nie tylko rozwiązuje zagadki kryminalne, ale też konfrontuje się z własnymi lękami, przeszłością i wątpliwościami. I właśnie w tym napięciu między racjonalnością a emocją kryje się to, co najbardziej fascynuje mnie w pisaniu thrillerów psychologicznych. Zmagania komisarz Julii Koseli z nowymi zbrodniami, jak również własnymi demonami będziemy śledzić przez kolejne tomy „Zwodniczych zmysłów”.

Chciałbym teraz nawiązać do fabuły, wymowy historii. W Twojej nowej powieści mamy do czynienia z morderstwem cenionej ginekolożki, która przez lata funkcjonowała w de facto… niefunkcjonującym małżeństwie. Gaslighting, manipulacja, suma półprawd i kłamstw… znów analizujesz rozpad umierających relacji. Co jest dla Ciebie najważniejsze w tym obszarze?

We „Wzroku” przyglądam się temu, jak gaslighting i manipulacja mogą przez lata niszczyć poczucie własnej wartości, prowadząc do emocjonalnej nomen omen ślepoty – zarówno wobec siebie, jak i partnera. Nie interesuje mnie sam akt zbrodni, ale to, co do niego prowadzi, jak rodzi się przemoc psychiczna, jak długo potrafimy usprawiedliwiać krzywdę i jak trudno jest dostrzec, że ktoś, kto wydaje się nam najbliższy, w rzeczywistości nas unieszczęśliwia. W relacjach międzyludzkich interesuje mnie to, co dzieje się pod powierzchnią, niewypowiedziane emocje, milczenie, manipulacja, drobne przesunięcia w dynamice między dwojgiem ludzi, które z czasem potrafią przerodzić się w coś destrukcyjnego. Fascynuje mnie moment, w którym miłość zaczyna ustępować miejsca kontroli, lękowi czy obojętności… i o tym często piszę w moich książkach.

Nie da się ukryć, że sam pomysł na cykl skupiony na zmysłach jest bardzo oryginalny. Czy istniały konkretne dzieła literackie, filmowe, a może tekst z dziedziny psychologii lub neurologii, które skłoniły Cię do eksploracji tego tematu? Innymi słowy – czy są wzorcowe historie, którymi inspirowałaś się w czasie pracy nad swoim tekstem?

Cieszę się, że doceniasz pomysł na cyki ze zmysłami w roli głównej. Inspiracją do powstania serii nie był ani film, ani książka, tylko myśl Kartezjusza, która pojawia się na początku mojej książki. Znany francuski filozof radzi nie ufać własnym zmysłom, bo wielokrotnie przekonał się jak potrafią być zwodnicze. Seria „Zwodnicze zmysły” wyrasta właśnie z potrzeby opowiedzenia o tym, jak nasze zmysły mogą być zarówno naszym sprzymierzeńcem, jak i największym wrogiem. Gdy przeczytałam słowa Kartezjusza nie mogłam przestać o tym myśleć. Analizowałam, jak jest w moim przypadku, ile razy dałam się zwieść moim zmysłom i potem stwierdziłam, że temat jest tak ciekawy i – jak sam mówisz – oryginalny, że postanowiłam poruszyć go na kartach moich książek. I każdym ze zmysłów obdarzyć kolejny tom.

W naprawdę fascynujący sposób opisujesz pomysł wyjściowy, swoistą aurę wokół książki. Ale domyślam się, że taka praca musiała wymagać wiele wysiłku. Co stanowiło dla Ciebie największy rodzaj wyzwania, a co przyniosło najwięcej satysfakcji w czasie spisywania historii? A może jedno nierozerwalnie łączy się z drugim?

Największym wyzwaniem podczas pisania „Wzroku” była dla mnie część kryminalna, związana z pracą policji. Zależało mi, żeby była wiarygodna, realistyczna, a jednocześnie nieprzeładowana szczegółami proceduralnymi. Musiałam wejść w świat śledczych, zrozumieć ich sposób myślenia i emocje, a to wymagało researchu i specjalistycznych konsultacji. Jednocześnie właśnie ta część przyniosła mi największą satysfakcję, bo w jej trakcie krystalizował się obraz komisarz Koseli, postaci, którą naprawdę polubiłam, a którą czytelnicy będą mogli coraz lepiej poznawać w kolejnych tomach serii. W pewnym sensie wyzwanie oraz satysfakcja rzeczywiście się tu łączą, im trudniej było oddać świat policyjnego śledztwa, tym większą radość dawało mi, kiedy wszystko zaczynało się układać i nabierać życia.

Czy możesz zdradzić, który ze zmysłów będziesz podważać w kolejnym tomie cyklu „Zwodnicze zmysły”?

Na razie nie chciałabym zdradzać, który zmysł będzie w centrum kolejnego tomu, niech to pozostanie tajemnicą do premiery, która zaplanowana jest na 2026 rok. Jedyne, co mogę zdradzić to to, że każda część serii „Zwodnicze zmysły” pokaże, jak łatwo nasze zmysły mogą nas zwieść i jak bardzo wpływają na sposób, w jaki postrzegamy rzeczywistość. Czasami słyszymy to, co chcemy usłyszeć, a nie to, co naprawdę zostało powiedziane. Smak może przywoływać wspomnienia, które nie zawsze są prawdziwe, a węch bywa zmysłem najmocniej związanym z emocjami, jeden zapach potrafi uruchomić lawinę wspomnień, które głęboko zakopaliśmy w pamięci, nie chcąc do nich wracać a nawet na lata zapominając, że to się nam przydarzyło. Dotyk z kolei to najbardziej intymny zmysł, pozwala budować więź, ale też może być narzędziem manipulacji. Każdy z tych zmysłów stanie się w kolejnych tomach punktem wyjścia do historii, w których nic nie jest takie, jakie się wydaje…

Sakramentalne pytanie łączy się z przyszłością. Nad czym obecnie pracuje Magda Stachula?

Obecnie pracuję nad kolejnym tomem zwodniczej serii. Tym razem akcja będzie biegła dwutorowo, w Krakowie i w górach. To właśnie tam, na jednym ze szlaków, zostaje odnalezione ciało studentki z Krakowa. Komisarz Julia Kosela ponownie stanie w centrum śledztwa, mierząc się nie tylko z kolejnym zwodniczym zmysłem, ale również z demonami własnej przeszłości. Obiecuję, że emocji nie zabraknie.

Magdalena Stachula – prekursorka gatunku domestic noir w Polsce, jej debiutancka „Idealna” zdobyła status bestsellera, a magazyn „Pocisk” uznał tę powieść za jeden z pięciu najciekawszych debiutów kryminalnych 2016 roku. Tym razem matka chrzestna polskiego domestic noir powraca z nową powieścią pod tytułem „Wzrok” – książka stanowi otwarcie cyklu „Zwodnicze zmysły”. Uznana autorka w literackiej formie przedstawiła gorący strumień myśli, poddający w wątpliwość samą możliwość obiektywnego postrzegania… Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa W.A.B.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img