Vincent V. Severski to bez wątpienia jeden z najważniejszych autorów współczesnej polskiej literaturze sensacyjno-szpiegowskiej. Jego powieści, czerpiące z osobistego doświadczenia w służbach specjalnych, nie tylko wciągają w wir misternych intryg, ale także otwierają drzwi do świata, o którym większość z nas ma blade pojęcie.

Premiera „Krawca” to idealna okazja, by porozmawiać z autorem o jego najnowszej książce, ale też – co dla niektórych może być szczególnie interesujące – zagłębić się w mniej oczywiste aspekty twórczości i spojrzeć za kulisy, o których rzadko mówi się w tradycyjnych wywiadach.
Zainteresowani? Zapraszamy do lektury wywiadu, jak również książki, która ukazała się za sprawą Wydawnictwa Czarna Owca.
Marcin Waincetel: „Krawiec” stanowi esencję najważniejszych elementów Pana twórczości. Zastanawiam się natomiast jak, z perspektywy doświadczeń literackich i obserwacji współczesnych wywiadów, zmieniła się definicja „dobrego agenta” na przestrzeni dekad? Czy współczesny „Krawiec” to nadal przede wszystkim mistrz kamuflażu i akcji w terenie, czy raczej analityk danych i haker?
Czy ma Pan na myśli współczesnego szpiega? Cóż – w gruncie rzeczy, „szpieg współczesny” jako taki nie istnieje. Szpiegostwo z definicji wyprzedza swoją epokę. Operuje metodami i narzędziami, których reszta świata jeszcze nie zna. Jednocześnie korzysta z technik znanych od zarania dziejów.
Interesująca refleksja. Czyli – innymi słowy – szpieg to postać, która musi być przez cały czas niezauważalna.
Bohater „Krawca” jest mistrzem kamuflażu i manipulacji, ale zarazem człowiekiem doskonale poruszającym się w cyberprzestrzeni. Wie, jak ją wykorzystać – i zna granice, których nie wolno przekraczać. Umie się bronić przed zagrożeniami wynikającymi z rozwoju technologii. Często mówi się, że szpiegostwo to zajęcie wyjątkowo zindywidualizowane – i to prawda. Ale za każdym agentem stoi cały, precyzyjnie zorganizowany aparat nowoczesnej służby wywiadowczej.
Wspomniał Pan o rozwoju technologii. Chciałbym do tego nawiązać. Bo oddziałują na nas różne czynniki środowiskowe, społeczne, ale także właśnie zdobycze cywilizacyjne.
Zmiany technologiczne są nieodłącznym elementem rozwoju – tak było zawsze. Szpiedzy muszą się do nich dostosowywać, uczyć się – a co więcej, muszą lubić się uczyć. W tym sensie nowe technologie wpływają na nich tak samo, jak na każdego innego człowieka. Tyle że w tym zawodzie brak adaptacji ma wysoką cenę. Kto nie nadąża – przegrywa. A porażka w tej grze bywa ostateczna.

W Pańskich książkach wyraźnie widać, że świat wywiadu to szara strefa moralności. „Krawiec” z pewnością nie jest wyjątkiem. Często mówimy o bohaterach i ich wielkich poświęceniach, ale rzadko o konsekwencjach, które dotykają tych, którzy pozostają w cieniu, a ich ofiara nigdy nie zostanie nagłośniona.
Dylematy moralne, tak zwana „szara strefa” etyki – to rzeczywistość, ale tylko częściowo. Dotyczy przede wszystkim ludzi, których werbujemy, namawiamy do współpracy, wykorzystujemy – czyli agentury. To oni zmagają się z konfliktem lojalności, poczuciem winy, strachem.
Zawodowy szpieg, czyli oficer wywiadu, musi w tym gąszczu ludzkich emocji i motywacji poruszać się sprawnie. Często musi lepiej rozumieć człowieka, którym się interesuje, niż on sam rozumie siebie. To są sytuacje dramatyczne z moralnego punktu widzenia – ale nie dla nas.
Dla profesjonalnego funkcjonariusza wywiadu nie ma „szarej strefy”. Nie ma moralnych zawahań, przestrzeni między dobrem a złem. Oficer musi mieć jasno zdefiniowane wartości. Jeśli nie potrafi zaakceptować tej jednoznaczności – nie nadaje się do tej służby.

Odniósł się Pan w tym momencie do naprawdę istotnej kwestii. Czy mógłby Pan nieco rozwinąć ten temat?
Wywiad nie jest obowiązkiem. To wybór. I jeśli ktoś nie potrafi poradzić sobie z moralną oceną własnych działań, zawsze może odejść. Dla nas dobro to bezpieczeństwo państwa i jego obywateli. Zło – to wszystko, co im zagraża.
Oczywiście, szpieg to też człowiek – najczęściej dobrze wykształcony, znający świat, języki, kultury. Świadomość złożoności świata może czasem zacierać kontury. Ale jeśli ktoś nie potrafi mimo wszystko rozpoznać, po której stronie stoi – powinien odejść. Zdarza się, choć rzadko, że ktoś przechodzi na stronę zła. Wtedy jego los staje się nieprzewidywalny – i najczęściej tragiczny.
Porozmawiajmy o literaturze. Bo Pański styl jest niezwykle precyzyjny, oszczędny i autentyczny. Recenzenci często podkreślają, że czuć w nim „prawdziwe życie” wywiadu. Jak osiąga Pan taki efekt?
„Nielegalnych” zacząłem pisać jeszcze będąc w służbie, więc był to w pewnym sensie naturalny ciąg dalszy języka i stylu, który stosowałem przy pisaniu raportów operacyjnych. A taki język musi być precyzyjny, konkretny i autentyczny – bo jego zadaniem jest wierne oddanie rzeczywistości.
Dotyczy to również stylu i terminologii. Weźmy choćby określenie „trasa sprawdzeniowa” – słowo, którego żaden słownik nie zna, ale które w naszej pracy oznacza coś bardzo konkretnego. W tym świecie nie ma miejsca na literacką fikcję, bo błąd może kosztować życie. To jest właśnie „prawdziwe życie” wywiadu – bez upiększeń i metafor.
Powieść sensacyjna, zwłaszcza szpiegowska, rządzi się jednak swoimi prawami – dość uniwersalnymi i dobrze przetartymi przez mistrzów gatunku, takich jak le Carré, Forsyth czy Greene.

Zatem umiejętnie wykorzystywanie wzorców literackich mistrzów. Ale nie da się ukryć, że każdy twórca podąża własną drogą. Bo ostatecznie liczą się autentyczne emocje.
Budowanie fabuły to zawsze proces wyboru. Autor musi zdecydować, co pokazać, a co przemilczeć. To jednak nie są wybory dramatyczne – raczej instynktowne. Staram się, by historia zachowała autentyczność świata wywiadu, a jednocześnie dawała czytelnikowi emocję, napięcie, koloryt – to, o czym Pan wcześniej zresztą wspomniał.
Muszę zmusić czytelnika, by nie chciał odłożyć książki. A to wymaga – przyznaję – pewnej dozy premedytacji.
Nie da się ukryć, że w swoich powieściach, w tym również w „Krawcu”, często porusza Pan bardzo aktualne – lub historycznie niedawne – tematy geopolityczne, osadzając je w złożonych intrygach. Czy pisząc, traktuje Pan to również jako swego rodzaju osobistą analizę bieżącej sytuacji międzynarodowej?
Powieść szpiegowska to, par excellence, powieść polityczna – ponieważ szpiegostwo stanowi immanentną część polityki, zarówno w ujęciu współczesnym, jak i historycznym. Zazwyczaj autorzy – i ja także – odwołujemy się do wydarzeń, które są aktualne lub miały miejsce w przeszłości, ale wciąż wpływają na teraźniejszość.
Przykładem może być „Cmentarz w Pradze” Umberta Eco – powieść opowiadająca o powstaniu wielkiego fałszerstwa sprzed ponad stu lat, które do dziś kształtuje naszą rzeczywistość.
Zawodowy szpieg posiada utrwalony nawyk obserwowania otoczenia, analizowania sytuacji i polityki. Zawsze szuka drugiego, a nawet trzeciego dna. Nie ufa temu, co widzi – dopóki nie zweryfikuje informacji. Dobrze wiemy, bo sami w tym uczestniczymy, że najważniejsze procesy i decyzje są najczęściej niewidoczne dla przeciętnego odbiorcy. Co więcej – często są konstruowane tak, by zmylić, zmanipulować lub po prostu oszukać wyborcę.

Literatura stanowi w tym kontekście swoiste lustro oczekiwań, gry z wyobraźnią, szukaniem odpowiedzi o historyczną prawdę…
Historia i współczesność pełne są takich przykładów – i to właśnie jest wymarzony temat dla autora powieści szpiegowskiej. To przyciąga czytelnika, który chce zrozumieć, jak jest naprawdę. Ja nie mówię, jak jest – ale staram się pokazać, jak mogłoby być.
W „Krawcu” i w moich poprzednich książkach próbuję opisać świat, w którym sytuacja stale się zmienia. Do starych zagrożeń dołączają nowe – często mniej widoczne, ale równie groźne. To żadna nowość, lecz tempo zmian i poziom nieprzewidywalności wyraźnie rosną. Dlatego właśnie szpiedzy – i ci prawdziwi, i ci literaccy – są obecnie tak potrzebni. Bo musimy wiedzieć, dokąd zmierzamy.
Świat wywiadu ewoluuje w trudnym do oszacowania tempie, zdominowany przecież również przez cyberprzestrzeń, sztuczną inteligencję i techniki deepfake. Jak, Pana zdaniem, będzie wyglądać szpiegostwo za 10 czy 20 lat? Czy tradycyjni agenci, których znamy z Pana książek, nadal będą mieli miejsce w tej nowej rzeczywistości?
Po części już na to pytanie odpowiedziałem. Wywiad agenturalny – czyli ten w klasycznym rozumieniu – pozostaje istotą szpiegostwa. Nowe technologie są niezwykle istotne, ale nie zastąpią człowieka w terenie, agenta działającego w obiekcie. Technologie są pomocne – ale bywają też zagrożeniem. I trzeba umieć się z nimi obchodzić.
Szpiegostwo nie zniknie – nawet wtedy, gdybyśmy potrafili czytać w myślach Putina, Trumpa czy kogokolwiek innego. Część polityków sama nie wie, co robi, albo nie potrafi podejmować decyzji. I właśnie wtedy wchodzą do gry szpiedzy – nie po to, by dowiedzieć się, co się wydarzyło, ale by przewidzieć, co może się wydarzyć.
Zatem historie szpiegowskie mogą odnosić się do futurystycznych wizji?
Co ciekawe, szpiegowska powieść science fiction powstała w Polsce już prawie 70 lat temu. „Rękopis znaleziony w wannie” Stanisława Lema to przykład literatury, która mimo fantastycznego kostiumu mówi o bardzo realnych mechanizmach władzy, kontroli i dezinformacji. Bardzo aktualna lektura – polecam.
I raz jeszcze powtórzę to, co powiedziałem na początku: druk, telegraf, telefon, telewizja, internet – żadna z tych rewolucji nie zmieniła istoty wywiadu. Bo na końcu tego łańcucha zawsze stoi człowiek. Jeszcze póki co – człowiek z własną inteligencją.

Vincent V. Severski – Pseudonim literacki polskiego pisarza, byłego oficera wywiadu.
Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie poznał między innymi Lecha Falandysza, Janusza Kochanowskiego i Ryszarda Kalisza.
W 1982 roku ukończył Ośrodek Kształcenia Kadr Wywiadowczych jako jeden z prymusów. Był oficerem wywiadu PRL i RP. W polskim wywiadzie przepracował 26 lat, z czego 13 lat spędził za granicą. Realizował zadania na Wschodzie, Azji, Bliskim Wschodzie, Afryce i Europie. Odbył około 140 misji w blisko 50 krajach. Zna biegle trzy języki. Ze służby odszedł na własną prośbę w 2007 roku, będąc w stopniu pułkownika.
Wielokrotnie odznaczany i wyróżniany przez najwyższe władze RP, Izraela, Wielkiej Brytanii. Uhonorowany Legią Zasługi przez prezydenta Baracka Obamę.
Jest autorem dwóch serii szpiegowskich. Po tym, gdy pierwsza z nich – tetralogia Nielegalni – stała się bestsellerem, CANAL+ wyprodukował serial na podstawie pierwszej i drugiej części cyklu.