Urok minionych czasów, historyczne zagadki, emocjonalne napięcie i zaskakująca, ba, arcyciekawa intryga, w której zbrodnia łączy się z pierwiastkiem niesamowitości… Oto świat, do którego zaprasza nas Maja van Straaten. Kim właściwie jest autorka przygód Frani Tańskiej? Z oficjalnego bio dowiadujemy się, że „Kiedy nie pisze, czyta. Kiedy nie czyta, chodzi po lesie…” – w jaki sposób zatem znalazła się na ścieżce literackiej zbrodni? W jaki sposób zrozumieć urok dwudziestolecia międzywojennego? O detektywistycznych zagadkach, kulturowych przemianach i poszukiwaniu literackich wzorców rozmawiamy z autorką książki „Frania Tańska i Kolekcjoner Widmo”. Publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Lira.
Marcin Waincetel: Co skłoniło Panią do napisania biografii Frani Tańskiej? Czy pamięta Pani pierwszy impuls (a może konspekt), od którego rozpoczęło się tworzenie tego mikroświata, z którym czytelnicy zapoznali się za sprawą „Tajemnicy zaginionego obrazu”?
Maja van Straaten: Pierwszą powieść o przygodach Frani Tańskiej zaczęłam pisać w trakcie pandemii. Obostrzenia w Belgii, gdzie mieszkam, były bardzo surowe i nagle okazało się, że mam więcej wolnego czasu, który zaczęłam sobie organizować na najróżniejsze sposoby. Dużo się w tamtym czasie uczyłam. Zapisałam się na kilka kursów online z najróżniejszych dziedzin – od wyplatania ozdób z eukaliptusa, aż po historię sztuki. W końcu trafiłam na kurs pisania powieści. Pisałam już wcześniej, ale tylko krótkie opowiadania i dopiero wtedy, podczas tego kursu, zmierzyłam się z dłuższą fabułą. Najpierw wymyśliłam sobie bohaterów – Franię, Lolę i Sandora, a dopiero potem zaczęłam z nimi odkrywać przedwojenną Warszawę. Pandemia minęła, a Frania i jej wesoła kompania została ze mną na dłużej…
Miłośniczka art déco, sztuki dwudziestolecia międzywojennego i starych pociągów… zakres specjalności i zainteresowań, faktycznie, jest imponujący! Zastanawiam się, jak wyglądał właściwie proces zbierania materiałów do książki? Jakie źródła okazały się najbardziej wartościowe? Czy natrafiła Pani na jakieś niespodziewane odkrycia?
Przeglądanie źródeł to moja ulubiona część pracy nad książką. Czytam dużo książek, które powstawały w okresie dwudziestolecia międzywojennego, żeby zbliżyć się do języka, jakim wtedy się posługiwano. W literaturze tamtego okresu podpatruję też jak przedstawiana była codzienność. Wyławiam drobnostki – sprzęty, elementy garderoby, zachowania w miejscach takich jak teatry czy kawiarnie… Czytam też sporo książek na temat ekonomii i najróżniejszych aspektów dwudziestolecia. Ale moje ulubione źródło to prasa z tamtego okresu. Przyznam szczerze, że po prostu uwielbiam przeglądać gazety i czasopisma, które wychodziły w tamtym czasie… To na ich podstawie, reklam i ogłoszeń, które w nich znajduję, odtwarzam pewien fragment rzeczywistości, który przenoszę do moich książek. Odkryłam mnóstwo drobiazgów, które mnie poruszyły albo zainspirowały. Dzielę się nimi podczas moich spotkań autorskich.
Zdradzi Pani coś więcej naszym czytelnikom?
Natrafiłam na przykład na ogłoszenia osób, które serwowały u siebie w domu obiady, ale miały przy tym pewne wymagania co do grupy docelowej, które w tych ogłoszeniach bez skrępowania określały. Jak rozumiem był to sposób na podreperowanie domowego budżetu w dość trudnym okresie w latach dwudziestych. I właśnie kilka takich drobnych ogłoszeń zainspirowało mnie do stworzenia trzecioplanowej postaci Anieli Solikowej. Nie planowałam wątku z jej udziałem, ale kiedy zobaczyłam te ogłoszenia, musiałam go dopisać. I tak Aniela trafiła do obu książek o przygodach Frani,
Proszę powiedzieć, jaką kobietą jest właściwie Frania Tańska. Nieoczywista wrażliwość związana ze światem sztuki, malarka o określonym temperamencie, która szuka swego miejsca w świecie… nie sposób nie zapytać o to, co łączy (w kontekście osobowościowym i charakterologicznym) również Mają van Straaten z Franią Tańską.
Frania jest osobą, która po bolesnej stracie musi sobie znaleźć nowy cel i sposób na życie. I rzeczywiście to sztuka jest jej drogą do tego nowego życia. Z łatwością odnajduje się w każdym środowisku – równie dobrze czuje się wśród arystokratów i artystów, co wśród mieszkańców niewielkiej wioski na Kujawach. Jest dobrze wykształcona i obyta, ale zdarza jej się łamać towarzyskie normy. Niespecjalnie rzecz jasna, najczęściej w słusznej sprawie. Jest też kobietą bardzo postępową, pracuje zawodowo, choć nie musi, zatrudnia pannę z nieślubnym dzieckiem w charakterze służącej (co w tamtych czasach raczej nie było praktykowane przez osoby z jej środowiska), nie je mięsa i tak dalej… A cóż mnie z nią łączy? Frania to postać fikcyjna i ani jej, ani żadnego innego bohatera nie wzorowałam na znanych mi osobach. Ale kiedy do niej wracam podczas pisania widzę, że chyba bezwiednie przekazałam jej moją potrzebę działania. Odkąd Frania pokonała blokadę twórczą, jest ciągle w ruchu i chyba jest to taka nasza wspólna cecha.
Jakie były największe wyzwania związane z przedstawieniem życia Frani Tańskiej w kontekście historycznym? I tym samym, rozwijając niejako temat, co stanowiło największe wyzwanie, a co było największą satysfakcję w czasie pisania książki? Odnieśmy się tutaj szczególnie do „Kolekcjonera widmo”.
Dużo satysfakcji sprawiło mi opisywanie wątków archeologicznych. Swego czasu studiowałam archeologię i jedyne wykopaliska, na jakie pojechałam, były organizowane właśnie na Kujawach. To było dla mnie wyjątkowe doświadczenie, więc opisywanie pracy archeologów w książce, było pewnego rodzaju sentymentalną podróżą do przeszłości. A piramidy kujawskie zasługują na poznanie, więc cieszę się, że mogłam o nich wspomnieć w mojej książce.
A co do wyzwań, to myślę, że pewnym wyzwaniem jest konwencja jaką przyjęłam. Moi bohaterowie to ludzie dość uprzywilejowani. I oczywiście wtedy, w latach dwudziestych XX wieku, były osoby, które cieszyły się podobnym standardem życia. Na pewno jednak nie było to doświadczenie znakomitej większości mieszkańców naszego kraju. Świat Frani Tańskiej to zatem bardzo wąski wycinek przedwojennej rzeczywistości. Staram się między wierszami wspominać o tym innym, trudniejszym obliczu dwudziestolecia międzywojennego, ale nie wykraczam poza ramy mojej konwencji. Chcę by moje książki były odskocznią, zaproszeniem do nieco wyidealizowanego, bezpiecznego świata. I o ile przychodzi mi to dość łatwo podczas opisywania przygód Frani w Warszawie, to w przypadku „Kolekcjonera-Widmo” sporym wyzwaniem było utrzymanie tej konwencji podczas opisywania życia na prowincji. Wiem, że przeciętny mieszkaniec wsi naprawdę nie miał wtedy łatwego życia. Stworzyłam Krowice w oparciu o materiały źródłowe na temat kujawskiego folkloru, ale celowo nie uwzględniłam wielu trudnych aspektów ekonomiczno-społecznych i ich pomijanie nie zawsze przychodziło mi z łatwością.
Sakramentalne pytanie łączy się z planami na przyszłość. Czy ma Pani już jakieś pomysły na kolejne książki?
Bardzo dużo. Póki co pracuję nad kolejnym tomem przygód Frani Tańskiej.
Maja van Straaten – Łodzianka. Miłośniczka art déco, sztuki dwudziestolecia międzywojennego i starych pociągów. Kiedy nie pisze, czyta. Kiedy nie czyta, chodzi po lesie. Autorka serii książek o przygodach Frani Tańskiej. Mieszka w Brukseli. Sama charakteryzuje się w następujący sposób: Mam starą duszę, lubię historię, klimaty retro i często zastanawiam się, jak kiedyś wyglądała codzienność. Dlatego niekiedy dzielę się tu okruchami przeszłości, na które gdzieś się natknę… Zapraszamy do odwiedzin oficjalnego fanpage’a autorki.