Mieczysław Gorzka, znakomity twórca prozy kryminalnej znany dotychczas z naprawdę interesujących, proceduralnych kryminałów, tym razem wykonał krok w stronę literackiej otchłani. Skąd taki wniosek? Jego najnowsza powieść, a więc „Rok zmian”, to rozpisana na ponad sześćset stron wiwisekcja duszy, która nie tylko przeraża skalą zbrodni, ale przede wszystkim precyzją, z jaką autor odmalowuje proces rozpadu ludzkiej psychiki. To książka o zmianie, która zamiast wyzwolenia, przynosi ostateczne zniewolenie. Powieść ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.

Więzienie bez krat, czyli w poszukiwaniu wolności
Zasadnicza problematyka powieści „Rok zmian” ogniskuje się wokół toksycznych relacji, które działają jak powolna trucizna. Gorzka nie szuka zła w ciemnych zaułkach, lecz znajduje je tam, gdzie teoretycznie powinniśmy czuć się najbezpieczniej – w domach i rodzinnych układach. Wydaje się, że na pewnym poziomie fabularnej układanki centralnym punktem w tej psychologicznej matni jest postać Alberta Tureckiego. Jego relacja z zaborczą matką to majstersztyk w ukazywaniu patologicznej kontroli. Tak naprawdę to symbiotyczny, niszczycielski układ, w którym miłość została zastąpiona przez emocjonalny terroryzm. Bohaterowie Gorzki, szukając wolności, nie zauważają, że sami stają się więźniami własnych ograniczeń i nieuleczonych traum. Każda próba buntu tylko mocniej zaciska pętlę na ich szyjach.

W cieniu Normana Batesa
Dla wyrobionych czytelników prawdziwą perełką są nawiązania intertekstualne. Najbardziej uderzające są tutaj być może odwołania do „Psychozy” Alfreda Hitchcocka. Podobnie jak w przypadku Normana Batesa, u Gorzki zbrodnia rodzi się w sterylnym, domowym zaciszu, pod czujnym okiem rodzicielskiej figury, która – choć fizycznie obecna lub dominująca w pamięci – staje się architektem szaleństwa głównego bohatera. Autor prowadzi nas przez mechanizm psychopatycznego rozwoju osobowości w sposób, który budzi lęk niemal pierwotny. Jest to z pewnością hołd dla klasyki thrillera, gdzie największym potworem nie jest ten, kto trzyma nóż, ale ten, kto ukształtował rękę mordercy.
Poczucie kontroli jako fundament obłędu
Gorzka stawia fundamentalne pytanie: ile kontroli rzeczywiście mamy nad własnym życiem? Istotne są różne obszary. W relacjach: Kontrola służy do tłamszenia drugiego człowieka. W systemie: Staje się bezdusznym trybem, który mieli jednostkę, na przykład w pracy policyjnej. W umyśle: Zamienia się w obsesję, prowadzącą do impulsu, którego nie da się cofnąć. Bohaterowie „Roku zmian” podejmują radykalne wybory, wierząc, że odzyskują ster. Jednak w świecie Gorzki każda próba naprawy życia przez przemoc lub kłamstwo jest jedynie iluzją. To tragiczny paradoks – w chwili, gdy wydaje im się, że w końcu panują nad losem, stają się najbardziej bezbronni wobec własnych demonów.
Kryminał egzystencjalny – niejednoznacznie fascynująca historia
Trzeba jednoznacznie podkreślić, że „Rok zmian” to lektura gęsta, duszna i skrajnie pesymistyczna. Choć oczywiście w niektórych fragmentach przebija blask nadziei, który wiąże się ze sprawiedliwością. Mieczysław Gorzka udowodnił, że potrafi wyjść poza ramy gatunku i stworzyć dzieło o potężnym ciężarze egzystencjalnym. Książka o wyjątkowo silnych, pulsujących emocjach, które są toksyczne… a skrywane tak głęboko, że ich wybuch musi doprowadzić do katastrofy. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.



