„Rosario” – diabelska cena za rodzinne dziedzictwo – recenzja filmu

UDOSTĘPNIJ

Już 31 października, a więc w noc, gdy cienka jest granica między światami, do polskich kin wchodzi film, którego twórcy każą nam zapytać, ile jesteśmy gotowi zapłacić za sukces… „Rosario” Felipe Vargasa stanowi przerażająco aktualną metaforę zderzenia korporacyjnego piekła z mroczną, pierwotną magią… Wyjątkowy horror w Polsce jest dostępny za sprawą starań Galapagos Films.

„Rosario” to przerażająca historia osnuta wokół mrocznych, rodzinnych sekretów związanych z klątwą. Horror z Emeraude Toubią i Davidem Dastmalchianem trafi do kin już 31 października. Po światowej premierze dziennikarze zwracali uwagę m.in. na to, że reżyser wykazał się w tym filmie talentem do stworzenia przerażającej atmosfery bez konieczności uciekania się do nadużywania efektów CGI (Los Angeles Times), a film warto obejrzeć ze względu na zapadającą w pamięć rolę Emeralde Toubii (IndieWire).

Wall Street, czyli wejście do komnaty grozy…

Rosario Fuentes (Emeraude Toubia), jest uosobieniem amerykańskiego snu – młoda, piękna, błyskotliwa maklerka giełdowa. Odrzuciła przeszłość, aby wspiąć się na finansowy Olimp. Sen przeradza się w koszmar, gdy kobieta dowiaduje się o śmierci swojej babci. Powrót do jej mieszkania prowadzi Rosario prosto do ukrytej komnaty – sanktuarium okultystycznych artefaktów związanych z mrocznym kultem. Rosario musi zmierzyć się z przeszłością swojej rodziny i złowrogimi siłami, które nie chcą zostać zapomniane…

„Rosario” – demoniczny wzorzec z innej kultury

Za reżyserię odpowiada Felipe Vargas, który wcześniej zyskał uznanie dzięki horrorowi krótkometrażowemu „Milk Teeth”. Autorem scenariusza jest Alan Trezza („W skórach demona”). W swoim debiucie fabularnym Vargas sięga po motyw klątwy i nadprzyrodzonych zjawisk. Odwołuje się do znanej z kina grozy afro-kubańskiej religii Palo często utożsamianej ze złem. Wraz z tytułową bohaterką, graną przez Emeraude Toubię, przedstawiony jest jednak zupełnie inny, pełen niuansów obraz tej religii.

Wiwisekcja zła – rozpad duszy i ciała

Opowieść naznaczona szaleństwem, orientalnym, upiornym pięknem, nieoczywistą grozą… „Rosario” krytycy często określają mianem „Body horror”. Słusznie, bo to film, którego twórcy zdecydowali się wywoływać strach w wyjątkowej formie… Zamiast straszyć jedynie cieniami, aura niepokoju uderza w zmysły obrzydliwą, namacalną grozą. W kadrach przewija się echo twórczości Sama Raimiego, co oznacza, że w czasie seansu doświadczymy zła, które jest brudne, fizyczne i niepokojąco obecne. Karaluchy, zepsucie, upiorne pomieszczenia, rozpad materii – to wszystko staje się fizyczną karą za porzucenie własnego dziedzictwa.

Nowatorski, eksperymentalny, upiornie piękny seans

W najbardziej angażujących momentach „Rosario” pokazuje, że Nowy Jork, symbol nowoczesności, jest idealnym azylem dla pierwotnego zła. Między lśniącymi wieżowcami a zgiełkiem giełdy, ukryte wierzenia i starożytne klątwy są niezauważalne – nikt nie szuka magii w erze algorytmów. „Rosario” to historia o poszukiwaniu swojej kulturowej tożsamości, o tym, co oznacza jej porzucenie i jaki ma to wpływ na kolejne pokolenia. Absolutnie nieoczywisty, naprawdę angażujący film grozy.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img