Hanna Szczukowska-Białys z każdą kolejną książką ugruntowuje swoją pozycję na polskiej scenie kryminalnej. „Cienie nad stawem”, czwarta odsłona cyklu o komisarzu Bondysie, to powieść, która nie tylko zadowoli wiernych czytelników serii, ale także z powodzeniem wciągnie w swój mroczny świat tych, którzy dopiero teraz poznają twórczość autorki. To kryminał, który porusza najgłębsze warstwy ludzkiej psychiki, otwierając drzwi do skomplikowanego świata winy, cierpienia i poszukiwania odkupienia.

W specjalnym wywiadzie, którego Hanna Szczukowska-Białys udzieliła naszej redakcji, dowiadujemy się o warsztacie pracy, twórczych inspiracjach, ukazywaniu Bydgoszczy na kartach literatury, a także filozofii w ukazywaniu zbrodniczych namiętności. Zapraszamy do lektury rozmowy, jak również książki, która ukazała się za sprawą Wydawnictwa SQN.
Inspiracje: gdy przeszłość spotyka teraźniejszość
„Cienie nad stawem” to powieść, która zręcznie przeplata współczesną intrygę z echem wydarzeń z przeszłości. Co było dla Pani inspiracją do osadzenia akcji właśnie w Bydgoszczy, gdzie przeszłość tak wyraźnie rzutuje na teraźniejszość?
Hanna Szczukowska-Białys: Jestem bydgoszczanką i mieszkam w Bydgoszczy od urodzenia, zatem naturalnym dla mnie było umieszczenie akcji całego cyklu z komisarzem Bondysem właśnie w tym mieście i okolicach. Przez to, że znam Bydgoszcz, mogę wiarygodnie snuć tutaj opowieść, a miasto nie pozostaje jedynie tłem czy miejscem akcji, ale staje się pełnoprawnym bohaterem w moich powieściach.
Sztuka pisania: budowanie emocjonalnego napięcia
Tytułowe „Cienie nad stawem” to nie tylko metafora skrywanych tajemnic, ale również dosłowne echo mroków, które nawiedzają rzeczywistość, w jakiej funkcjonuje Marek Bondys… Pani styl pisania jest często chwalony za budowanie gęstej, niemal namacalnej atmosfery. Jak udaje się Pani osiągnąć ten efekt?
Staram się wczuwać w emocje bohatera, zastanawiam się, co sama bym w danej chwili zrobiła, jaką decyzję podjęła oraz jakie odczucia by mi towarzyszyły. Często w trakcie pisania wybieram się w konkretne miejsca, gdzie toczy się akcja, abym mogła opisać co widzę, co słyszę, jaki zapach czuję. Przez pisanie za pomocą zmysłów mogę wykreować opis, który sprawi że czytelnikowi również łatwiej będzie wyobrazić sobie daną scenę. Sama zachwycam się skandynawskim ciężkim, mrocznym kryminałem i myślę, że taki typ powieści kryminalnych najbardziej współgra ze mną, jako autorką. A Bydgoszcz lat 90. to niezwykle wdzięczne miasto do pokazania takiej atmosfery.

Fabuła: labirynt zagadek i symboli
Skoncentrujmy się na Pani najnowszej książce. Bydgoszcz, 1997 rok. Podczas remontu mieszkania młode małżeństwo odkrywa zamurowane w ścianie ludzkie szczątki. Okazuje się, że mogą one należeć do zaginionej przed laty żony prokuratora – Irminy Majewskiej-Gaury. To dość intrygujący początek. Jak rodzą się Pani pomysły na fabułę? Czy najpierw ma Pani wizję finału, czy raczej pozwala historii rozwijać się organicznie?
Zwykle nie mam planu na całą powieść od początku do końca. Kiedy zaczynam pisać, mam przygotowany wstęp, główną zbrodnię, bohaterów, którzy poniosą tę opowieść ze mną. Natomiast akcja powieści, jej rozwinięcie, punkt kulminacyjny i zakończenie przychodzą w trakcie pisania. Pomysły przychodzą same, kiedy widzę dane miejsce, przejeżdżam tamtędy, obserwuję przychodniów, budynki i myślę, co mogłoby się wydarzyć tutaj, w jaki sposób i jakie to by przyniosło konsekwencje. Dla mnie tworzenie historii, jej wymyślanie, to największa frajda w czasie całego procesu tworzenia powieści.
Bondys: bohater pełen ludzkich wątpliwości
Komisarz Bondys to postać niezwykle autentyczna i ludzka, zmagająca się z własnym dramatem, szukająca odkupienia w pracy. Bondys to nie stereotypowy superbohater kryminału. Jest to człowiek z krwi i kości, niosący w sobie ciężar osobistego dramatu, który przeżywa po cichu, w zaciszu własnych myśli. Mizofon, amator pływania, metodyczny śledczy, nałogowy palacz. Co jest dla Pani najważniejsze w kreowaniu tak wiarygodnego bohatera?
Ważne jest dla mnie, aby bohater był ludzki i pokazywał rzeczywistość ze swojej perspektywy. Nigdy nie chciałam tworzyć idealnej postaci, bo takich ludzi nie ma w rzeczywistości. Bohater musi mieć swoje wady, słabości, pasje, przeżycia i wydarzenia z przeszłości, które go ukształtowały. Musi też mieć swój charakter, osobowość, wyrobiony światopogląd i sposób tworzenia relacji. Dla mnie psychologia postaci to fundament, na którym mogę tworzyć bohaterów, aby później umieszczać ich swobodnie w powieści i stawiać w obliczu wydarzeń.

Treść książki: melancholia i kobieca siła
W recenzjach często podkreśla się, że Pani powieści cechuje pewien rodzaj melancholii, ale też ukazanie mentalnej siły bohaterów. Czy zgadza się Pani z tą interpretacją? Jakie uniwersalne prawdy o człowieku stara się Pani przekazać za pomocą swoich historii?
Na pewno melancholia, smutek, rodzaj mroku, to bliscy mi towarzysze przy pisaniu i bardzo wdzięczni przy tworzeniu dusznej atmosfery kryminału. Staram się pokazać siłę zarówno kobiecą, jak i męską, ale też słabość, nieudolność, porażki i sukcesy wzmacniające i budujące bohaterów. Aspekt socjologiczny również ma dla mnie duże znaczenie i mimo, że stanowi tło w powieści, to chcę żeby wybrzmiewał między wierszami pozostawiając czytelnika z refleksjami.
Sztuka kreacji, czyli motywy przewodnie
W najnowszej książce komisarz Bondys, wraz z nowym zespołem śledczym, musi rozwiązać zagadkę kryminalną sprzed lat i odkryć szokującą prawdę, w której echem odbijają się tajemnicze wydarzenia z PRL-u. „Cienie nad stawem” to historia o cierpieniu, winie, zemście i konieczności stawienia czoła przeszłości… Co było dla Pani najważniejszą częścią pisania – co przyniosło najwięcej satysfakcji, a co stanowiło najwięcej trudności?
Sprawa zaginięcia żony prokuratora Gaury czekała na swoją opowieść już od pierwszego tomu. Tworząc tę historię, widziałam, że w pewnym momencie będę chciała poświęcić całą powieść tej sprawie i w „Cieniach…” nadeszła ta chwila. Trudne jest opisywanie ciężkich, smutnych przeżyć, wczuwanie się i przeżywanie wraz z bohaterami ich osobistych tragedii, znoju, rozpaczy czy żałoby po stracie. Za to lekko i pięknie opisuje mi się Bydgoszcz, z którą mocno się utożsamiam i bardzo cieszy mnie, gdy mogę pokazywać ją w tekście, nawet jeśli historia miasta bywa bolesna, a losy jej mieszkańców dramatyczne. Sporo wysiłku kosztował mnie research dotyczący PRL-u, a także zjawiska szpiegostwa gospodarczego, ale jednocześnie dużo mnie nauczył i zaciekawił na tyle, aby ukazać tę problematykę w powieści.

Plany na przyszłość: kolejne cienie, nowe historie
„Cienie nad stawem” to już czwarta część cyklu o komisarzu Bondysie. Czy ma Pani w planach kontynuację jego losów? Czy są jakieś inne gatunki literackie lub tematy, które chciałaby Pani eksplorować w przyszłości?
W tej chwili kończę thriller kryminalny współczesny z akcją w Pile i wracam do komisarza Bondysa i Bydgoszczy lat 90. Póki co spełniam się w kryminale i thrillerze, natomiast nie wykluczam innych gatunków w przyszłości. Najdalej mi do romansu czy erotyku, ale horror, obyczaj, bajka dla dzieci czy reportaż to już gatunki znacznie mi bliższe, więc kto wie!

Hanna Szczukowska-Białys – Urodzona w 1986 roku, doktor nauk rolniczych w specjalności zootechnika, absolwentka Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy oraz UE Erasmus w Erciyes University w Kayseri (Turcja).
Zawodowo: od 2015 roku szef projektu w przemyśle ciężkim branży motoryzacyjnej, od 2022 roku lider projektu w korporacji IT.
Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu (2019) i uczestniczka warsztatów z Mariuszem Czubajem (2019), Katarzyną Bondą (2022), Katarzyną Puzyńską (2022), Ryszardem Ćwirlejem (2022), Martą Guzowską (2022), Wojciechem Chmielarzem (2022) oraz absolwentka dwóch kursów „Maszyny Do Pisania” z Robertem Małeckim (2019).
Prywatnie: bydgoszczanka, żona pilanina, miłośniczka powieści kryminalnych (ulubieni autorzy: Jo Nesbo, Bernard Minier, Mike Omer, Anna Kańtoch),fanka zespołu Rammstein i amatorsko malarka/rysowniczka.