„Życie potrafi być przewrotne, a miłość miewa bardzo różne oblicza…” – wywiad z Wojciechem Wójcikiem, twórcą „Szanty”

UDOSTĘPNIJ

Wyjątkowa opowieść nasycona pasją, dzięki której autor – w niezwykle drobiazgowy świat – odtwarza mazurski mikroświat… „Szanta” Wojciecha Wójcika to kryminał osadzony w malowniczej scenerii Mazur, gdzie pod spokojną taflą jeziora skrywane są mroczne sekrety zbrodni. Absolutnie unikalna historia twórcy, o którym powinno być zdecydowanie głośniej. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.

Wojciech Wójcik zabiera nas w okolice jeziora Bełdany, gdzie – jak niedawno deklarował – nastąpił jego żeglarski debiut. Powrót do tego miejsca, tym razem w formie literackiej, przyprawia o dreszcze. Bo „Szanta” to powieść skrojona według wzoru najlepszych powieści gatunkowych. W jaki sposób powstała kryminalna opowieść? Co sprawia, że emocjonujemy się losami literackich bohaterów? I co to znaczy, że miłość posiada bardzo różne oblicza? O tym właśnie, między innymi, rozmawiamy z twórcą „Szanty”.

Dla kogoś, kto nie jest zaznajomiony z mazurskimi tradycjami – czym właściwie jest „Szanta”? Jaką rolę pełniły szanty w życiu społeczności rybackich i żeglarskich na Mazurach? Czy to tylko pieśni, a może coś więcej?

Wojciech Wójcik: Szanty to piosenki żeglarskie. Tradycja ich śpiewania narodziła się na pełnomorskich żaglowcach. Podobno śpiewanie szant miało pozytywny wpływ na koordynacje rytmu wykonywania przez załogę zbiorowych, a jednocześnie długotrwałych czynności, takich jak na przykład stawianie żagli czy wypompowywanie wody. Współcześnie szanty śpiewane są nie tylko na wodzie, w trakcie rejsu, ale także – a może nawet przede wszystkim – w tawernach i przy ognisku. Wraz z rozwojem żeglarstwa śródlądowego trafiły również na Mazury, stając się tu nieodłącznym elementem żeglarskiego stylu życia.

Wiemy, że „Szanta” ma swoje korzenie w pasji… Zabierasz nas bowiem w okolice jeziora Bełdany, gdzie – jak niedawno deklarowałeś – nastąpił Twój żeglarski debiut. A skąd wziął się właściwie pomysł na sprawę kryminalną?

Napisanie książki to przynajmniej dwa miesiące systematycznej, codziennej pracy. Aby ta praca sprawiała mi przyjemność, staram się pisać o rzeczach, które znam i lubię. Na szczęście jestem człowiekiem wielu pasji, a żeglarstwo jest jedną z nich. Spędziłem na różnego rodzaju mazurskich łajbach kilka miesięcy życia, a podczas rejsów interesowałem się nie tylko tym, co na wodzie, ale również tym, co na brzegu. Mazury pełne są uroczych, ale też tajemniczych zakątków, które aż proszą się, by wykorzystać je jako tło do sensacji, kryminału bądź thrillera. A opowieści, snute przez starych żeglarzy w tamtejszych tawernach, potrafią być znakomitą pożywką dla wyobraźni…

Rozbudziłeś apetyt! Porozmawiajmy zatem o „Szancie”. Twoja powieść otwiera podwójna tragedia: śmierć profesora i morderstwo kierowniczki nowo powstałego muzeum. W jaki sposób budowałeś napięcie wokół tych zdarzeń, aby wprowadzić czytelnika w świat mazurskich tajemnic? Czy zaplanowałeś je jako ściśle powiązane, czy raczej jako oddzielne nici intrygi, które z czasem miały się spleść?

Praca nad książką to nie tylko same pisanie, ale także konstruowanie intrygi. Zawsze spędzam nad tym dużo czasu – to zdecydowanie moja ulubiona część pisarskiego rzemiosła. Najpierw wytwarzam w głowie możliwie spójny obraz tego, o czym chcę opowiedzieć, a potem zastanawiam się nad tym, które jego fragmenty odsłonić w pierwszej kolejności. Oczywiście w trakcie pisania pojawiają się inne, alternatywne pomysły prowadzenia akcji. Czasem warto z nich skorzystać, a czasem nie. Na początku przygody z pisaniem dokonywanie takich wyborów bywa niełatwe, ale wraz z doświadczeniem staje się prostsze. W branżowym żargonie mówi się wówczas, że pisarz posiadł umiejętność „panowania nad tekstem”.

„Szanta” to nie tylko kryminał, ale też opowieść o ludziach – o samotności, stracie, błędach wracających po latach. Jak te uniwersalne tematy obyczajowe przenikają się z warstwą kryminalną? Czy to właśnie psychologiczna głębia bohaterów i ich przeszłość są kluczem do rozwiązania zagadki? Albo inaczej – co stanowi dla Ciebie motyw przewodni historii?

W kryminale najważniejsze są emocje, a te trudno wywołać, gdy postacie bohaterów skonstruowane są bez psychologicznej głębi. Staram się, żeby moi bohaterowie byli ludźmi z krwi i kości, a nie – z papieru. Co więcej, także ludźmi z przeszłością, bo przecież to przebyte doświadczenia sprawiają, że jesteśmy tym, kim jesteśmy. „Szanta” jest powieścią o tym, że życie potrafi być przewrotne, a miłość miewa bardzo różne oblicza. I nie powinno się z nią igrać.

Legenda żeglarska, którą obsesyjnie interesuje się kierowniczka muzeum, stanowi istotny element fabuły. W jaki sposób folklor i lokalne opowieści wpływają na intrygę kryminalną? Czy „Szanta” to swego rodzaju opowieść o tym, jak przeszłość – dosłownie i w przenośni – nawiedza teraźniejszość?

Przeszłość jest nieodłącznym składnikiem teraźniejszości, w tym sensie, że ją kształtuje. Widać to także na Mazurach. Kraina Tysiąca Jezior oczywiście się zmienia, unowocześnia, ale duch starych historii, skąpany w tamtejszym folklorze, wciąż jest żywy. Bardzo lubię z niego czerpać – w „Szancie” udało mi się umieścić na przykład odwołania do „Na tropach smętka”, społeczności staroobrzędowców, historii ratownictwa a nawet… do filmu „Nóż w wodzie”. Legendarny Król Mazur nie ma oczywiście – ze zrozumiałych względów – odpowiednika w rzeczywistości, ale konstruując jego postać, czerpałem obficie z opowieści o innych, legendarnych postaciach, związanych z historią mazurskiego żeglarstwa i turystyki.

Muzeum żeglarstwa i sztuki, stworzone w posiadłości zmarłego profesora, to centralne miejsce akcji. Jak wykorzystałeś ten konkretny setting, aby wzmocnić poczucie tajemnicy i umożliwić ukrywanie wskazówek związanych zarówno z zbrodniami, jak i obyczajowymi sekretami?

Mazurskie muzeum turystyki i żeglarstwa śródlądowego, które umieściłem w posiadłości nad jeziorem Bełdany, jest oczywiście instytucją fikcyjną, ale uważam, że taka instytucja – połączona z przystanią, wzbogacona o infrastrukturę gastronomiczno-noclegową – naprawdę miałaby rację bytu. Odpadł mi więc problem z urealnieniem miejsca akcji. Inwentaryzacja zbiorów oraz tajemnice samego budynku i okolicy (kapliczka nad brzegiem jeziora, lokalna legenda) stworzyła mi fascynujące możliwości stopniowego odsłaniania fragmentów przygotowanej przeze mnie układanki w sposób bardzo naturalny, bez konieczności korzystania z wątpliwych dobrodziejstw „deus machina”.   

Zastanawiam się, co w takim razie stanowiło dla Ciebie największy rodzaj wyzwania, a co przyniosło Ci najwięcej satysfakcji w trakcie pisania „Szanty”?

Wyzwaniem były z pewnością kwestie techniczne dotyczące echosondy, która w powieści została używana przez bohatera do penetracji dna leśnego jeziorka. Przedtem nie miałem do czynienia z takimi urządzeniami. Musiałem o nich poczytać, a potem „odkopać” numer telefonu do kolegi wędkarza, który udzielił mi dodatkowego instruktarzu. Natomiast jeśli chodzi o satysfakcję, to największą dawało mi opisywanie miejsc, które znałem ze swoich mazurskich eskapad – łódką (Bełdany, Nidzkie), kajakiem (rzeka Krutynia), rowerem (Ruciane-Nida) i samochodem (na przykład Wojnowo).

Na zakończenie powiedz, komu szczególnie poleciłbyś „Szantę”? I jakie są Twoje literackie plany na przyszłość?

Szantę polecam miłośnikom kryminałów, a także sympatykom Mazur, żeglarstwa i… niebanalnych historii. Jesienią ukaże się moja następna książka, tym razem osadzona w środowisku szkolnym. Pomysłów na kolejne historie mam całą masę, tak więc paliwa nie zabraknie! (śmiech).

Wojciech Wójcik – urodził się w 1981 roku w Warszawie. Po ukończeniu studiów na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego przez pewien czas zajmował się dziennikarstwem sportowym. Od kilku lat pracuje jako urzędnik w administracji rządowej. Interesuje się sportem – głównie piłką nożną i baseballem – oraz turystyką górską i żeglarstwem. W wolnych chwilach podróżuje rowerem po Podlasiu. Autor książek „Nikomu nie ufaj” (2016), „Garść popiołu” (2016), „Jezioro pełne łez” (2017), „Młoda krew” (2018), „Miałeś tam nie wracać” (2019), „Himalaistka” (2020) i „Dziedzictwo von Schindlerów” (2020).

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img