„Chcieliśmy pokazać złożoność ludzkich losów…” – wywiad z twórcami thrillera „Ofiary władzy”

UDOSTĘPNIJ

„Ofiary władzy” to pełen mrocznych sekretów, intryg i emocji, wciągający thriller polityczny, który pokazuje, że w świecie, którym rządzą wielkie pieniądze i władza, zawsze najbardziej cierpią niewinni.  Bartosz Kurek i Inga Ergen po mistrzowsku budują napięcie, a każdy nowy trop w prowadzonym przez policję śledztwie przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. W jaki sposób umiejętnie kreować polityczną intrygę? Czym charakteryzuje się praca w literackich duecie? Co definiuje naszą moralność, etykę i prawo do samostanowienia? O tym właśnie, między innymi, rozmawiamy z twórcami książki „Ofiary władzy”. Publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.

O genezie i tematyce „Ofiar władzy”:

Jakie przemyślenia lub obserwacje skłoniły Was do podjęcia tak złożonego tematu, jakim są mechanizmy władzy i ich wpływ na jednostkę? Czy istniał jakiś konkretny impuls?

Inga: Przez lata byliśmy związani z mediami. Z perspektywy redakcyjnych newsroomów obserwowaliśmy świat polityki i biznesu i te newralgiczne miejsca, w których się stykają. Sytuacje opisane w książce są fikcją literacką, ale niektóre mechanizmy kierujące ludźmi są uniwersalne.

Bartek: Władza to narkotyk i paliwo w jednym. Pozwala wybić się na pierwszy plan słabościom, wadom tych, którzy odważą się po nią sięgnąć – chciwości, próżności, przekonaniu o własnej nieomylności i wszechmocy. A potem zawsze wystawia rachunek.

Książka operuje na styku kilku gatunków. Czy od początku planowaliście taką syntezę kryminału, thrillera psychologicznego i powieści społecznej? Jakie korzyści narracyjne dostrzegacie w takim połączeniu?

Inga: Zakładaliśmy synkretyzm i łączenie wielu wątków w momencie, gdy przystępowaliśmy do pracy. Chcieliśmy pokazać złożoność ludzkich losów. To osobista historia wpływa na nasze późniejsze wybory.

Bartek: Nie narzucaliśmy sobie ograniczeń co do stylu czy narracji. Wydaje nam się, że ta przestrzeń daje większą wolność pisania. Przekonamy się po tym, jak odbiorą ją czytelnicy.

Zaginięcie dziecka staje się katalizatorem odkrywania mrocznych powiązań w „Ofiarach władzy”. Czy ten motyw miał symboliczne znaczenie, na przykład jako metafora utraty niewinności w skorumpowanym świecie?

Inga: Zło, tak samo jak i dobro, zawsze pozostawiają po sobie ślad – ale ten nie zawsze ujawnia się od razu. Bywa, że muszą minąć lata. Zniknięcie syna wiceministra ujawnia zaniedbania i krzywdy, jakich doświadczyło dziecko. Jednocześnie każe spojrzeć na postać polityka w szerszej perspektywie.

Bartek: Niewinność jest chyba tym, co tracimy jako pierwsze, w naszej drodze ku dorosłości.

Warsztat pracy duetu autorskiego:

Powiedzcie, proszę, jak ewoluował Wasz model współpracy na przestrzeni tworzenia „Ofiar władzy”? Czy wypracowaliście specyficzne metody dzielenia się zadaniami, burzy mózgów i rozwiązywania twórczych impasów?

Inga: Z perspektywy czasu wydaje mi się, że jedyne, co działa w naszym przypadku, to rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Gdy pojawiały się trudności czy wątpliwości co do dalszych losów bohaterów lub poszczególnych wątków, dyskutowaliśmy tak długo, aż znaleźliśmy rozwiązanie, co do którego byliśmy zgodni. Inna sprawa, że Bartek to typ wyjątkowo łagodny i ugodowy. Z takimi osobami pracuje się zdecydowanie łatwiej.

Bartek: Nie zgadzam się (śmiech). Po dwóch latach pracy łatwo zapomina się trudne momenty, a bywały takie, gdy temperatura sporu zbliżała się do tej z sejmowej sali posiedzeń. (śmiech). Napięcia raczej wiązały się z brakiem czasu, jako że oboje mamy swoje pozapisarskie obowiązki, z których wykrawaliśmy momenty na pisanie.

Czy istnieje między Wami podział na role w procesie pisania – na przykład jedno z Was skupia się na fabule, a drugie na psychologii postaci lub dialogach?

Bartek: Za budową psychologii postaci, rozwijaniu ich historii stała głównie Inga. Moja rola była na tym polu nieco mniejsza. Wątki kryminalne i fabularne tworzyliśmy wspólnie. Korzystaliśmy też z życzliwości byłego policjanta i wykładowcy uniwersyteckiego Andrzeja Mroczka.

Jak radzicie sobie z utrzymaniem spójnej wizji powieści, pracując wspólnie nad tak złożoną narracją? Czy macie jakieś narzędzia lub techniki, które Wam w tym pomagają?

Inga: Na początku próbowaliśmy dzielić się pisaniem poszczególnych fragmentów. Ale to się nie sprawdziło. Ostatecznie stanęło na tym, że po omówieniu wszystkich szczegółów ja tworzyłam szkielet rozdziału, a Bartek uzupełniał go swoimi propozycjami lub korygował.

Kreowanie fikcyjnej rzeczywistości:

Powiedzcie, proszę, jak szczegółowo planowaliście świat przedstawiony w „Ofiarach władzy”? Czy tworzyliście mapy relacji między postaciami, schematy zależności czy opisy funkcjonowania fikcyjnych instytucji?

Inga: Na początku stworzyliśmy siatkę połączeń między głównymi bohaterami i poszczególnymi instytucjami. Był to jednak tylko zarys. Zapisane na kartce nazwiska i łączące je strzałki. W trakcie pisania historia ożyła. Wątki układały się same; łączyły niemal intuicyjnie.

Jakie wyzwania wiązały się z osadzeniem tak mrocznej i złożonej historii w konkretnym, choć fikcyjnym, kontekście społecznym i politycznym?

Inga: Na pewno utrzymanie wyrazistości postaci oraz pokazanie ich zmieniających się emocji, które historia wymusza. Do pewnego stopnia jesteśmy zanurzeni w tym świecie. Obserwujemy go z bliska od lat. Mamy wrażenie, że ludzkie historie, z którymi się zetknęliśmy, o których czytaliśmy albo słyszeliśmy, cały czas w nas żyją. Sięgamy po nie dowolnie i okraszamy naszymi wyobrażeniami, marzeniami czy pragnieniami.

Natura władzy i moralności w „Ofiarach władzy”:

W jaki sposób portretujecie naturę władzy w Waszej powieści? Czy widzicie ją jako siłę z natury deprawującą, czy też jej wpływ zależy od charakteru jednostki, która ją sprawuje?

Bartek: Władzą  można się zachłysnąć, ale to nie jest narzędzie z gruntu złe. To żywioł, a ludzie próbują go ujarzmiać. Nie zauważają jednocześnie w jak perfidną pułapkę wpadają i zamiast się zatrzymać, brną.

Inga: Wiele rzeczy musi się zadziać w człowieku, wiele czynników musi wystąpić jednocześnie, aby pchnąć go na drogę zła. Nie wierzę w determinizm. Władza ma swoje pozytywne oblicze, ale o nim akurat w książce jest niewiele.

Jakie mechanizmy psychologiczne sprawiają według Was, że ludzie uwikłani w systemy władzy i korupcji są skłonni do moralnych kompromisów? Czy próbowaliście to zbadać w „Ofiarach władzy”?

Inga: Dylemat moralny to nie jest pojęcie, które funkcjonuje w słowniku ludzi pokroju naszego fikcyjnego bohatera, wiceministra Jana Blotta. Tyle że on doświadczył zbyt wiele trudności na wczesnym etapie życia, by prawidłowo wykształciły się w nim cnoty, takie jak: troska, sprawiedliwość czy empatia. Dla niego zdolność szukania kompromisu kończy się tam, gdzie zaczyna się jego własny interes.

Bartek: W przypadku Jacka Santora, przyjaciela Blotta, sytuacja wygląda inaczej. O zwróceniu się w stronę świata niejasnych interesów zdecydowała najzwyklejsza chciwość. Kolejne czerwone linie, które przekraczał w swojej działalności, nie spotkały się z żadną kary. Dlaczego więc nie miał sięgnąć po więcej? 

Czy uważacie, że moralność jest luksusem, na który nie mogą sobie pozwolić ci, którzy aspirują do władzy lub ją sprawują? Jaką rolę odgrywa etyka w świecie „Ofiar władzy”?

Inga: Moralność nie jest luksusem, ale wyborem. Posiadanie zasobów i władzy nie czyni ludzi bardziej szczodrymi czy hojnymi. Czasem bywa wręcz odwrotnie. Z drugiej strony są ludzie, którzy w najstraszniejszych okolicznościach – jak choćby tocząca się za nasza granicą wojna – potrafią zachować człowieczeństwo, pomagać, jasno wytyczyć granicę między dobrem a złem.

Bartek: „Ofiary władzy” to portret ludzi zepsutych, nieczułych na ludzką krzywdę i tych stających im naprzeciw. Na straży moralności w książce próbuje stanąć czwarta władza. Jednak ci, którzy gotowi są dociekać prawdy, płacą za to wysoką cenę.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img