„Śląsk to region, który ma setki różnych twarzy…” – wywiad z Magdaleną Majcher, autorką książki „Bajtel”, pierwszą częścią serii Kryminalny Śląsk

UDOSTĘPNIJ

„Bajtel” to kryminał, który wymyka się schematom. Magdalena Majcher stworzyła powieść, która wstrząsa, porusza i zmusza do refleksji. To mroczna perła polskiego kryminału, która na długo pozostanie w pamięci czytelników. Pierwsza część serii Kryminalny Śląsk – powieści inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami z dziennikarzem Borysem Dyrdą w roli głównej. W jaki sposób społeczne środowisko generuje indywidualne patologie? Co sprawia, że przekraczamy granicę sprawiedliwości? W jaki sposób oddać prawdę w formie fikcji? O tym właśnie, między innymi, rozmawiamy z Magdaleną Majcher. „Bajtel” ukazał się nakładem Wydawnictwa W.A.B.

Marcin Waincetel: W Szopienicach – zaniedbanej i uważanej za patologiczną dzielnicy Katowic – znika dziecko… określone miejsce, konkretny czas (1998), a także sprawa, która uruchamia śmiercionośną lawinę sekretów i zbrodni… „Bajtel” porusza naprawdę trudne tematy, bo zaginięcia dzieci odsłania też problemy społeczne na Śląsku. Co skłoniło Cię do podjęcia tej tematyki?

Tak naprawdę pracę nad „Bajtlem” zaczęłam, zbierając materiały do mojej innej powieści, „Doktórki od familoków”, choć wówczas jeszcze nie wiedziałam, że tak się to skończy. „Doktórka od familoków” jest powieścią historyczną, opisującą heroiczną walkę lekarki, doktor Jolanty Wadowskiej-Król, o poprawę bytu i zdrowia dzieci z Szopienic, mieszkających w sąsiedztwie huty ołowiu. To właśnie między innymi działalność huty i związane z nią zatrucie środowiska metalami ciężkimi doprowadziły do wielu problemów społecznych, z którymi musiała zmierzyć się i po części do dziś mierzy się wspomniana dzielnica. W pewnym momencie dotarło do mnie, że takie miejsce jak Szopienice są idealną scenerią również do powieści kryminalnej. Sytuacja w dzielnicy jest odczuwalnie lepsza niż w latach 90., w których osadziłam akcję, ale wciąż znajduje się tam sporo mrocznych, zaniedbanych i niebezpiecznych zakamarków.

Znalazłem informacje o tym, że wydarzenia, które stały się podstawą literackiej rzeczywistości „Bajtla”, znajdują źródło w rzeczywistości…

„Bajtel” tak naprawdę nie nawiązuje do żadnego konkretnego zaginięcia, a raczej do teorii niektórych lokalnych dziennikarzy, którzy sugerowali, że kilka rzeczywistych zaginięć z końcówki lat 90. może być ze sobą powiązanych. Nigdy nie udało się tego ani udowodnić, ani obalić, ale moja wyobraźnia zaczęła szaleć i rezultatem jest fikcyjny kryminał, z fikcyjnymi bohaterami i fikcyjnym śledztwem.

Jasno i odważnie deklarujesz: „nie mogę odwracać wzroku od spraw trudnych”. Czy uważasz zatem, że literatura kryminalna może pełnić funkcję społeczną, uwrażliwiając na problemy, które często są ignorowane? Albo inaczej – czy odczuwasz taki wewnętrzny, nieco reportersko-publicystyczny impuls?

Nie tylko literatura kryminalna, ale ogólnie: literatura popularna, ponieważ jedną z jej cech jest dostępność dla każdego, niezależnie od wykształcenia, statusu społecznego, i tak dalej. Skoro możemy zapewniać rozrywkę, dlaczego by nie wykorzystać tego do poruszenia ważnego tematu, uwrażliwienia czytelnika na potrzeby drugiego człowieka? Nie nazwałabym tego reportersko-publicystycznym impulsem, chociaż tak, uważam, że pisanie jest swego rodzaju misją. Piszę o tym, co jest dla mnie ważne, co wywołuje we mnie jakieś emocje, zarówno te pozytywne, jak i te negatywne – to drugie zdecydowanie częściej.

Akcja „Bajtla” osadzona jest w konkretnym, zaniedbanym rejonie Katowic. Jak wyglądał właściwy research do tej powieści? W jednym z ostatnich wywiadów wspominasz o konkretnym pytaniu, które postawiłaś przed sobą w czasie pracy nad książką: A co, jeśli na Śląsku rzeczywiście grasował seryjny porywacz i morderca dzieci?

Research do tej książki trwał tak naprawdę trzydzieści cztery lata, czyli tyle, ile żyję. Natomiast samo pisanie „Bajtla” zajęło mi trzy miesiące, więc całkiem sprawnie mi to poszło… Muszę przyznać, że ta książka pisała się sama, już dawno nie czułam takiego „flow” i tak dobrze nie tworzyło mi się powieści.

Nie musiałam się za specjalnie przygotowywać, aby poznać region, dorastałam tuż obok, za Brynicą, a od prawie dekady mieszkam w Katowicach. Problemy, z jakimi mierzy się okolica, są mi doskonale znane. Na pewno wzbogaciła mnie praca nad „Doktórką od familoków” i to, co działo się i dzieje już po premierze tamtej książki. Zgłosiło się i nadal zgłasza do mnie wiele osób żywo zainteresowanych problematyką zatruć metalami ciężkimi i wpływu na mieszkającego w takim środowisku człowieka, choćby pan Mieczysław Dumieński z Fundacji Na Rzecz Dzieci „Miasteczko Śląskie”. Ołów między innymi upośledza układ nerwowy, obniża IQ, powoduje problemy z koncentracją, pamięcią… i tak dalej. Co za tym idzie – osoby przychodzące na świat i dorastające w takim miejscu, na starcie mają trudniej niż ich rówieśnicy choćby z innych dzielnic Katowic.

Absolutnie kluczowy temat, który naprawdę prowokuje do myślenia…

I to nadal widać – pan Dumieński pokazał mi wyniki egzaminów ósmoklasistów w Katowicach, te z Szopienic wypadają słabo na tle całego miasta. Oczywiście, metale ciężkie nie są jedynym powodem, bo Szopienice są przykładem miejsca, w którym w wyniku transformacji i likwidacji zakładu pracy, czyli ogromnej państwowej huty, która żywiła większość mieszkańców, zaczęły się inne problemy: bezrobocie, kradzieże, alkoholizm, depresje… Moglibyśmy długo rozprawiać o przyczynach takiego stanu rzeczy, ale nie o to chodzi. Takich „trudnych” dzielnic nie należy stygmatyzować, należy wyciągnąć do mieszkańców pomocną dłoń. I mam nadzieję, że czytelnicy, kiedy już zapoznają się z rozwiązaniem zagadki i posłowiem, inaczej spojrzą na ludzi z tych biedniejszych dzielnic.

Warstwa społeczno-kulturowa, tak doskonale zobrazowana w Twojej książce, zyskuje na znaczeniu także za sprawą pasjonujące intrygi sensacyjnej.

Jeśli chodzi o warstwę kryminalną – tutaj też zdobywam wiedzę i poniekąd doświadczenie na bieżąco. Mój mąż jest policjantem, jestem więc głęboko zanurzona w środowisku policyjnym, wiele spraw jest dla mnie oczywistych. Musiałam jedynie uzupełnić swoją wiedzę na temat wydarzeń, którymi żył region w danym czasie, czyli w czerwcu 1998 roku, bo wtedy toczy się akcja. W tym celu wybrałam się do Biblioteki Śląskiej, aby zapoznać się z archiwalnymi numerami „Dziennika Zachodniego”. Taka ciekawostka – celowo wybrałam właśnie czerwiec, bo wówczas odbywał się mundial we Francji, a że każde mistrzostwa świata i Europy oglądam niemal od deski do deski, uznałam, że to będzie ciekawy smaczek. W drugim tomie „Kryminalnego Śląska” z kolei będzie dużo nawiązań do Paktofoniki, bo wychowałam się na ich kawałkach i do dziś mam do nich ogromną słabość, a przecież ten legendarny zespół narodził się właśnie w Katowicach.

Porozmawiajmy o głównym bohaterze. Borys Dyrda to doświadczony dziennikarz, który rozpoczynając własne śledztwo, otwiera wrota do świata zbrodni… Badając sprawę, dociera do ludzi, którym miejsce urodzenia odebrało szanse na równy start, a alkohol, bezrobocie, przemoc i bieda stępiły najbardziej podstawowe ludzkie odruchy, w tym troskę o własne dzieci… Zastanawiam się, ile jest w Dyrdzie Magdaleny Majcher?

W każdej książce autor zostawia swój ślad. W jednej większy, w innej mniejszy. Nie da się wyznaczyć jednoznacznej granicy pomiędzy autorem a jego twórczością, a jednocześnie nie powinno się identyfikować twórcy z bohaterem, jego poglądami, doświadczeniami, sposobem bycia. Na pewno z Dyrdą łączy mnie to, że obydwoje nie potrafimy odwrócić wzroku i pchamy się do rozwiązywania konfliktów, nawet jeśli to nas samych mogłoby narazić na niebezpieczeństwo. Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka rzeczy, bo postać Borysa Dyrdy w jakiś sposób jest wzorowana na osobie mojego ojca.

Śląsk odgrywa ważną rolę w Twojej powieści, ale także życiu, o czym wspomniałaś. Ba, deklarujesz, że Śląsk jest dla Ciebie idealną scenerią dla kryminału. Co sprawia, że ta lokalizacja jest tak inspirująca dla Ciebie jako autorki?

Chyba właśnie wielowymiarowość Śląska, bo ten region ma setki twarzy i każda jest prawdziwa, co, mam nadzieję, udowodnię w całej tej serii, bo każdy tom ma zupełnie inny klimat i opowiada o innym środowisku. Poza tym, Śląsk jest idealną scenerią do zagadki kryminalnej skonstruowanej na zasadzie seryjności sprawcy – jedna ogromna tkanka miejska, składająca się z wielu niezależnych miast, z których każde ma własną administrację, a także policję…

W „Bajtlu” niezwykle istotnym akcentem całości jest tak zwany „niemy strach”, bo najbardziej przeraża to, że koszmar, prawdziwie piekielne sceny ludzkich dramatów, mogą rozgrywać się za zamkniętymi drzwiami na teoretycznie dobrze znanym osiedlu… powiedz, proszę, na czym właściwie zależało Ci najbardziej w czasie pisania powieści?

Piszę takie książki, jakie sama chciałabym przeczytać. Zależało mi na skonstruowaniu kryminału z solidnym zapleczem społeczno-obyczajowym, które zwróci uwagę czytelnika na konkretny problem. Nie chcę pisać powieści, w których krew i flaki wylewają się z każdej strony, to nie jestem ja, to nie jest mój klimat. Uważam, że prawdziwą sztuką jest przyciągnąć czytelnika klimatem i tłem opowieści oraz psychologią postaci.

W jaki sposób planujesz kontynuować serię, której pierwszą częścią jest „Bajtel”? I nad czym obecnie pracujesz?

W kolejnej części ponownie spotkamy się z Borysem Dyrdą. Ta postać łączy cały cykl. Postać oraz fakt, że wszystkie powieści w serii inspirowane są prawdziwymi wydarzeniami. Skupiam całą uwagę na serii „Kryminalny Śląsk”. Druga powieść z tego cyklu ukaże się jesienią. Udało mi się oddać do wydawnictwa drugi tom dosłownie chwilę przed premierą „Bajtla”, dzięki czemu będę mogła teraz poświęcić sto procent uwagi działaniom promocyjnym oraz spotkaniom autorskim.

Bardzo mnie to cieszy, bo zazwyczaj promuję jedną książkę, pisząc kolejną, w związku z tym nie mogę skupić się w pełni na promocji, która jest istotna. „Bajtel” to powieść dla mnie szczególnie ważna, uważam, że pisałam ją w bardzo dobrej kondycji psychicznej, co z pewnością odbiło się na jej jakości, dlatego chcę, aby dotarła do jak największej liczby czytelników. Jestem przeszczęśliwa, że w ciągu najbliższych miesięcy będę mogła się na tym skupić. We wrześniu zaczynam pracę nad trzecim i ostatnim planowanym tomem, choć tak zżyłam się z Borysem, że w sumie nie wiem, czy na trzech książkach się skończy. Czas pokaże.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img