Osgood Perkins, znany z zamiłowania do mrocznych i niepokojących historii, postanowił zmierzyć się z jednym z mniej znanych opowiadań Stephena Kinga – „Małpą”. Efekt jego pracy to film, który zaskakuje i prowokuje pytania o formę, treść, stylistyczne eksperymenty! Trzeba podkreślić jasno, że „Małpa” stanowi horror niezwykle udany, który czerpie garściami z estetyki gore, nie stroni od czarnego humoru, a jednocześnie próbuje zgłębić psychologiczne aspekty strachu. Znakomite, bo nieoczywiste kino.

„Małpa” to nowa, totalnie odjechana jazda od scenarzysty i reżysera „Kodu zła” Osgooda Perkinsa. Film oparty na opowiadaniu Stephena Kinga, wyprodukowany przez samego mistrza horroru – Jamesa Wana. To dzieło wypełnione po brzegi krwawą przemocą i śmiercią.

Strategie strachu – Małpa kontratakuje!
Perkins w swoim filmie stosuje różnorodne strategie wywoływania strachu. Sięga zarówno po klasyczne rozwiązania, jak budowanie napięcia poprzez powolne ujawnianie zagrożenia, jak i po bardziej szokujące środki, takie jak wspomniana estetyka gore. Nie brakuje tu scen brutalnych i krwawych, które mają na celu zaszokować widza i wywołać w nim poczucie dyskomfortu. „W filmie mamy zatem dekapitacje, wypatroszenia, porażenia prądem, wbicie na pal, rozczłonkowania, zakażenia, wykrwawianie, obezwładnianie, podpalania, wyrzucenie przez okno. Inny słowy, każdy znajdzie cos dla siebie!” – w nieoczywisty sposób zaprasza do seansu twórca filmu.

Festiwal grozy i makabreski
A te zgony? Są tak przesadnie krwawe i absurdalnie brutalne, że aż trudno uwierzyć, że ktoś to wymyślił. Niektóre postacie mają to na własne życzenie, ale inne – cóż, po prostu znalazły się w złym miejscu o złym czasie. Czyli, jakby nie patrzeć – tak jak to w życiu bywa. Jednak „Małpa” to nie tylko festiwal makabry. Perkins umiejętnie bawi się konwencją horroru, wprowadzając elementy czarnego humoru, które rozładowują napięcie i pozwalają widzowi na chwilę oddechu. Te momenty, choć mogą wydawać się nie na miejscu, doskonale wpisują się w konwencję filmu i dodają mu unikalnego charakteru.

Sztuka gry na emocjach – przeobrażenia!
W roli głównej znany z seriali „Dżentelmeni” i „Biały Lotos” Theo James, a wraz z nim na ekranie pojawią się również: Elijah Wood („Yellowjackets”, „Władca Pierścieni”) oraz gwiazda „Mecenas She-Hulk” – Tatiana Maslany. I trzeba uczciwie przyznać, że na szczególną uwagę zasługują kreacje aktorskie w filmie. Theo James, znany z serii „Niezgodna”, wciela się w podwójną rolę, co stanowi dla niego aktorskie wyzwanie. Aktor z powodzeniem radzi sobie z zadaniem, tworząc postacie, które są zarówno wiarygodne, jak i intrygujące. Jego gra aktorska dodaje filmowi głębi i sprawia, że postacie stają się bardziej złożone. Bardzo intrygująco wypada również wspomniana Tatiana Maslany, która przeobraża się w matkę braci. Uczuciową, ale i skrywającą tajemnicę kobietę…

Stephen King inaczej, czyli reinterpretacja opowieści
Adaptacja Perkinsa znacząco odbiega od literackiego pierwowzoru. Reżyser nie tylko uwspółcześnił historię, ale także nadał jej zupełnie nowy ton. Zamiast klasycznego horroru psychologicznego otrzymujemy mieszankę gatunkową, która balansuje na granicy makabry, komedii i dramatu rodzinnego. I cóż, mimo że film odbiega od ducha opowiadania Kinga, to jednak pozostaje wierny jego głównemu przesłaniu – strach ma wiele twarzy, a źródłem największych lęków często są nasze własne demony. Seans dostarcza natomiast rozrywki tak niezwykłej, miejscami naprawdę zaskakującej, że trzeba po seansie „Małpy” można mówić o prawdziwie nowatorskiej reinterpretacji opowieści Stephena Kinga.
„Małpa” to absolutnie oryginalny film spod znaku grozy, który z pewnością nie pozostawi nikogo obojętnym. To odważna i niekonwencjonalna adaptacja, która zaskakuje i prowokuje do myślenia.