„Szepty Ciemności” Andrzeja Pupina to powieść, która przenosi czytelnika do mrocznych lat 20. XX wieku. Debiutancka książka autora to umiejętnie budowanie atmosfery grozy i tajemnicy – wykorzystując klaustrofobiczne opisy miasta pochłoniętego przez ciemność Pupin zaprasza nas do rzeczywistości, w której horror łączy się z demonami wojny, a nadnaturalne sekrety z obyczajowymi namiętnościami. Cykl, który został rozwinięty w powieści „Rozbłyski Ciemności”, to nieoczywista rozrywka zarówno dla fanów fantastyki, jak i rasowych kryminałów spod znaku retro i noir. Andrzej Pupin opowiada nam o swoich literackich fascynacjach, sposobach na kreowanie nowych światów wyobraźni, grozie wojny oraz mistrzach horroru. Książki z cyklu „Szepty Ciemności” ukazują się za sprawą wydawnictwa Fabryka Słów.

Marcin Waincetel: Wzorcowe wykorzystanie modelu i stylistyki czarnego kryminału, nieoczywista warstwa obyczajowa i refleksja nad upadkiem cywilizacji… Powiedz, proszę, co stanowiło właściwy impuls do stworzenia książki „Szepty Ciemności”?
Andrzej Pupin: Z racji, że od początku lat 90. jestem związany z rozgrywkami spod znaku role-playing game (RPG), regularnie tworzę nowe światy na potrzeby prowadzonych przeze mnie sesji. Nie przepadam za korzystaniem z gotowych podręczników, dlatego dokonuję zmian na poziomie koncepcyjnym lub kreuję zupełnie nowe uniwersa. Tak właśnie było przypadku „Ciemności”, kampanii RPG, którą prowadziłem na przełomie 2019 i 2020 roku. Stworzony od zera świat został należycie przetestowany przez moich graczy, a następnie przerobiony i dostosowany na potrzeby debiutu powieściowego…

Bardzo interesująca podstawa, która urzeczywistniła się za sprawą książki… Przejdźmy do literatury. Bo „Szepty Ciemności” to powieść, która przenosi czytelnika do wspomnianych, mrocznych lat 20. XX wieku. Aura niepokoju, wyjątkowa stylistyka-retro, wreszcie opowieść o zbrodni… Skąd pomysł, aby na nowo zobrazować akurat taki okres historyczny? Zaznaczmy jednak, że to alternatywna wizja świata, która rozpisana jest po wojnie z bolszewikami.
Zawsze ciekawił mnie okres międzywojenny. Czasy straumatyzowanych weteranów, rodzących się nowych koncepcji społecznych, ogromnej biedy z jednej strony i barwnej dekadencji z drugiej. Wielka Wojna była pierwszym konfliktem w dziejach świata, który tak masowo pozbawił ludzkość złudzeń oraz ideałów. Politycy i różnoracy decydenci zostali oddarci z masek, a wobec milionów martwych żołnierzy, a także setek tysięcy kalek, trzeba było na nowo zdefiniować pojęcie państwa. Jak wiemy z historii, zakończyło się to wybuchem II Wojny Światowej, jeszcze straszniejszej i bardziej bestialskiej, niż Wielka Wojna. W każdym razie, czas I Wojny Światowej, pomimo całego jej okrucieństwa, jest bardzo barwnym okresem dla pisarza.
Bo choć wojna, podobno nigdy się nie zmienia, to konkretnych modyfikacji – związanych z machiną wojenną – znajdziemy całe mnóstwo.
Wkroczenie kolorowych armii rodem z XIX wieku, w brudny szaro-zielony XX wiek, daje spore pole manewru dla wyobraźni. W ciągu kilku lat błyszczące pancerze kirasjerów zamieniono na czołgi, nad głowami walczących zaczęły latać samoloty, na morzu pojawiły się okręty podwodne, a dzięki użyciu gazów bojowych, niezbędne do życia powietrze niosło śmierć lub trwałe kalectwo. Dla ludzi, którzy przeżyli takie piekło, nowe czasy niosły jeszcze więcej wyzwań, zarówno ekonomicznych, jak i społecznych. Trudno nam sobie dziś wyobrazić, co musiał myśleć przeciętny człowiek, wyrywany ze swojej tradycyjnej wsi czy miasta, prosto na pola śmierci, gdzie każdy dzień przynosił nowy, technologiczny horror. Po powrocie z wojny, mimo że minęły jedynie cztery lata, obudził się w zupełnie innej rzeczywistości. Pisząc cykl „Ciemność” chciałem w jakiś sposób uhonorować i upamiętnić tych ludzi, zwanych przecież „Straconym Pokoleniem”.

„Świat skurczył się do enklaw stłoczonych w zasięgu życiodajnego światła. Zwykła, dobrze znana ciemność stała się Ciemnością – nieznaną siłą spychającą ludzi w otchłań obłędu i sprowadzającą nieuchronną śmierć na każdego, kto wyjdzie poza obszar światła…” – znać w tym opisie fascynację horrorem, a szczególnie dziedzictwem Lovecrafta. Jakie były jednak literackie wzorce, które posłużyły Ci w pisaniu „Szeptów…”? Na czym szczególnie zależało Ci w czasie budowania fabuły i nastroju?
Od dzieciństwa czytam w zasadzie bez przerwy. Książka (czy też ostatnio czytnik) towarzyszy mi zawsze i wszędzie. W swoim czytelniczym życiu pochłaniałem zarówno klasyki literatury, jak i powieści określane mianem „Pulp”. Z horrorem zaprzyjaźniłem się pod koniec lat 80., gdy Phantom Press zaczął wydawać typową literaturę masową. Po Mastertonie i Smithu, przyszedł czas na Kinga i Barkera, a potem klasyków, jak Poe, czy Lovecraft. Myślę, że właśnie ci ostatni wywarli na mnie największy wpływ. Obaj panowie byli mistrzami budowania nastroju, choć osobiście bardziej sobie cenię Lovecrafta. Stworzenie zupełnie nowej mitologii, a potem rozwijanie jej przez lata, było absolutnie wybitne i zachwycające.

„Niezmiennie pieniądze przechodzą z rąk do rąk, w knajpach strumieniami leje się zakazany koniak a w luksusowych burdelach czekają zupełnie inne przyjemności…” – w Twojej książce można odnaleźć gatunkowe tropy, które wiążą się z kinem gangsterskim, ale nie tylko, bo sfera demoniczna, nadrealna, odgrywa bardzo istotną część całości. „Detektyw Marlowe w krainie czarów” – czy tak najlepiej oddać układ sił i wymowę Twojej powieści?
W cyklu „Ciemność” zależało mi na pokazaniu świata w stanie pełzającej apokalipsy. Miejsca, gdzie każdy żyje w przeświadczeniu, że kolejny dzień może przynieść śmierć. Jednocześnie, ze źródeł historycznych i najnowszych wydarzeń wiemy, ze rasa ludzka posiada niezwykłą umiejętność przetrwania i racjonalizacji nawet największych katastrof, czy to naturalnych czy też stworzonych przez samą siebie. Mimo otaczającego ludzi obłędu życie musi toczyć się naprzód, a codzienność ma swoje prawa. Dlatego bohaterem „Ciemności” został detektyw, a uniwersum poznajemy z jego perspektywy. Pytanie, jakie skierowałem do Czytelnika brzmi: Co jest gorsze, przerażająca Ciemność, czy też uczynki samego Człowieka. Na to już każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
W tym świecie żyje Jerzy, weteran trzech wojen, były żołnierz i prywatny detektyw z konieczności. Powiedzmy trochę, kim jest Twój wspomniany bohater – w co wierzy? Jakim wartościom hołduje? I czy są to idee pokrewne do przekonań Andrzeja Pupina?
Jerzy, bohater trylogii, jest postacią po traumatycznych, wojennych przejściach, który żyjąc w przerażającym świecie, próbuje zachować choć okruchy przyzwoitości. Fakt bycia Innym, osobą obdarzona nadnaturalnymi talentami, dodatkowo komplikuje mu i tak ciężki żywot. W świecie Ciemności Inni są z jednej strony ledwie tolerowani przez społeczeństwo, z drugiej, wykorzystywani przez aparaty państwowe na całym świecie. Mimo że staram się, aby fikcyjne postacie były oddzielone grubą kreską od mojej osoby, to rzecz jasna, część prywatnych przekonań przenika do opowieści. Stanowczo uważam, że elity, niezależnie od strony politycznej, czy statusu finansowego, powinny czuć respekt i obawę przed zwykłymi obywatelami. Stąd pojawiające się w powieściach skuteczne inicjatywy oddolne, w kontrze do ogromnych środków jakimi dysponują decydenci.

Twoja proza potrafi zachwycić formą, ale także intertekstualnymi nawiązaniami. Powiedz, proszę, co było dla Ciebie najtrudniejszą częścią tworzenia, a co stanowiło największy rodzaj wyzwania przy pracy nad „Szeptami Ciemności”?
Muszę uczciwie przyznać, że postać antagonisty była dla mnie bardzo trudna do oddania. Obrzydliwe czyny, jakich dokonał ten człowiek, stanowiły wyzwanie niełatwe w opisach… Jednak jest to wyraz pamięci i hołdu dla ofiar podobnych potworów w prawdziwym świecie, więc trzeba było podołać temu zadaniu.
W odpowiedzi na zagrożenie Ciemnością pojawiają się Inni – ludzie częściowo odporni na jej zgubne działanie… tym samym udowadniasz, że dobro i zło musi się równoważyć, choć trzeba czasami za to zapłacić wyjątkowo słoną cenę… Skąd wziął się pomysł na pierwiastki metafizyczne w powieści?
Ciemność jest czymś, co dla bohaterów i reszty wykreowanego świata, stanowi wielką tajemnicę. Postacie spierają się nad jej naturą, zastanawiają się, czy stanowi manifestację nowej siły fizycznej, czy też metafizycznej. Tej dyskusji nie pomaga objawienie się Innych, ludzi z paranormalnymi zdolnościami. Ich zdolności, takie jak widzenie aury, bardzo ograniczona prekognicja, czy formy telepatii, wzbudzają przerażenie i niechęć zwykłych ludzi. Świat, który powinien się jednoczyć do walki z globalnym zagrożeniem, znów się dzieli. Dokładnie takie było założenie wprowadzenia koncepcji Innych.

Sakramentalne pytanie wiąże się z planami na przyszłość. Nad czym obecnie pracuje Andrzej Pupin? I komu szczególnie mógłbyś polecić „Szepty Ciemności”?
Obecnie pracuję nad ostatnim, trzecim tomem „Ciemności”. W kwestii polecenia, trylogia zdecydowania skierowana jest do czytelników +18. Liczę, że zarówno fani kryminałów, jak i fantastyki znajdą coś dla siebie. Ze swojej strony, jako fan „Kultury Kryminału” chciałbym serdecznie podziękować za możliwość udzielenia wywiadu oraz pytania, przy których musiałem się porządnie „zmóżdżyć” (śmiech).

Andrzej Pupin – Człowiek wielu pasji i talentów: fan RPGów, szeroko pojętej fantastyki, kolekcjoner broni białej. Trenuje sztuki walki, dużo jeździ na rowerze, nie gardzi siłownią. Czyta mnóstwo książek i ogląda zdecydowanie za dużo seriali. W życiu zawodowym przeszedł długą i wyboistą drogę: od pracownika oczyszczalni ścieków, do prezesa zarządu kilku spółek. Osiągnąwszy życiową i zawodową stabilizację oddał się wreszcie swojej największej pasji: pisaniu. Już drugie opowiadanie, którym podzielił się ze światem zdobyło III miejsce na XI Ogólnopolskim Konkursie Pigmalion Fantastyki. Trzecie dostało się do Biblioteki Nowej Fantastyki. Teraz czas na debiut powieściowy. „Szepty Ciemności” zachwyciły ekipę Fabryki Słów. Mamy nadzieję, że zachwycą też was.