Nieoczywiste tajemnice, polityczne spiski, obyczajowe namiętności… i zbrodnia, która zyskuje bardzo wyjątkowe oblicze. „Grzesznik ze Strehlen” to nowa odsłona cyklu kryminałów retro „Glatz”. Autorem jest niezastąpiony Tomasz Duszyński. Bestsellerowy twórca powraca z kolejną, niezwykle intrygującą – tak w formie, jak również treści – powieścią kryminalną osadzoną w klimatach międzywojnia. Jednak „Grzesznik ze Strehlen” to nie tylko kontynuacja losów uwielbianego przez czytelników komisarza Wilhelma Kleina, ale także samodzielna historia, która wciąga w swój mroczny wir od pierwszych stron… Zainteresowani? Przeczytajcie specjalny wywiad z Tomaszem Duszyńskim. Książka „Grzesznik ze Strehlen” ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN.
Co stanowiło właściwy impuls do stworzenia „Grzesznika ze Strehlen”?
Od początku chciałem w cyklu Glatz pokazać nie tylko Kłodzko, ale całą ziemię kłodzką. Dlatego w kolejnych tomach fabuła zabierała czytelników do pałacu w Gorzanowie, Dusznik- Zdroju, Zieleńca, Lądka-Zdroju czy na szczyt Śnieżnika, na kamienną wieżę widokową cesarza Wilhelma. W każdej z poprzednich czterech części pojawiał się także wątek strzeliński. Coraz śmielej zabierałem czytelników poza ziemię kłodzką, do dawnego Strehlen. Był to zabieg celowy, bo przygotowywałem historię, która miała się rozgrywać właśnie w tym mieście. Przyznaję, że nie mogłem doczekać się, kiedy zasiądę do tego tomu…
Można powiedzieć, że w pewnym sensie jest Pan literackim architektem – światotwórcą, który nadaje historycznej przestrzeni nowe życie. Jakie znaczenie dla fabuły miała decyzja o umieszczeniu akcji w Strzelinie? Czy to miejsce ma dla Pana jakieś szczególne znaczenie?
Strzelin to miejsce urodzenia kapitana Wilhelma Kleina, a także moje rodzinne miasto. Historię dawnego Strehlen poznawałem od dłuższego czasu. Nie było to łatwe, bo miasto zostało zniszczone pod koniec wojny w niemal 90%… W Kłodzku ocalała większość budynków, nawet część dokumentacji kłodzkiego magistratu, a także kłodzkiej policji. Łatwiej było więc odnieść się do przeszłości tego miasta, mieć o nim jakieś wyobrażenie spacerując choćby ulicami Kłodzka. W przypadku Strzelina takiego komfortu nie miałem… Ocalało do dzisiaj zaledwie kilka budynków, wszystkie akta miejskie spłonęły lub zostały zniszczone. Poznałem jednak przeszłość dawnego Strehlen na tyle, by odtworzyć miasto na kartach powieści i umieścić w nim intrygę kryminalną, która zarazem jest nowym otwarciem w cyklu. Do tej pory Wilhelm Klein przyjeżdżał do Kłodzka, by rozwiązać zagadkę kryminalną lub wspomóc wachmistrza Franza Koschellę. Tym razem to Klein potrzebuje pomocy, ponieważ w dawnym Strehlen natrafia na sprawę, która okazuje się mroczna i tajemnicza, w dodatku wydaje się dotykać go osobiście. O Kleina upominają się demony przeszłości.
Roztacza Pan przed czytelnikami szczególną wizję świata historycznej zbrodni, kreując także wyjątkowego przewodnika. Komisarza Kleina znamy już z poprzednich części cyklu. Jak ewoluowała jego postać w „Grzeszniku ze Strehlen”?
Klein w przeciwieństwie do wachmistrza Koschelli nie zmienia się za bardzo na przestrzeni tych kilku lat, w których rozgrywają się wątki cyklu. Od początku był postacią ukształtowaną w sposób bardzo złożony. To tajemniczy mężczyzna, doświadczony przez los i wydarzenia Wielkiej Wojny. Czytelnicy odkrywają w kolejnych odsłonach cyklu jego przeszłość, poznajmy motywację jego działań. Śledzimy jego wybory moralne, z którymi nie jest łatwo się zgodzić. To takie czasy, w których nic nie jest czarne lub białe, a sprawiedliwości trzeba dochodzić na własna rękę. Wydaje się, że w „Grzeszniku ze Strehlen” mamy do czynienia z Kleinem, który odnalazł spokój i zaczyna śmiało patrzeć w przyszłość. Szybko jednak nad kapitanem zbierają się czarne chmury. Decyzje z przeszłości zaczynają determinować jego przyszłość, a także osób, na których mu zależy.
Opowieść spod znaku zbrodni, w której liczą się demony przeszłości, ale także spirala tajemnic – polityczne i obyczajowe spiski, a także zbrodnia… Jakie techniki stosuje Pan, aby budować napięcie w powieści i zaskakiwać czytelnika?
Wychodzi to bardzo naturalnie. Nie myślę o tym, żeby właśnie w tym, a nie innym momencie zaplanować jakiś twist lub pełen napięcia moment, w którym życie mojego bohatera wisi na włosku. Dobre zaplanowanie historii, jej złożoność, odpowiednie zbudowanie bohaterów i relacji między nimi tworzą napięcie w sposób naturalny. Staram się tworzyć wciągającą akcję nie tylko za pomocą oczywistych chwytów: pogoń za antagonistą, pościgi, strzelaniny. Poczucie zagrożenia w moich powieściach musi raczej wynikać z relacji bohaterów, z niedopowiedzeń, stawki o jaką gra bohater, a także z uświadomienia Czytelnikowi, że gdzieś w fabule czeka ukryta bomba, której tykanie z każdą przeczytaną stroną staje się coraz wyraźniejsze.
„Grzesznik ze Strehlen” zaskakuje formą, zachwyca także treścią – oddaniem historycznych realiów. Jakie badania przeprowadził Pan przed rozpoczęciem pracy nad powieścią? Czy konsultował się Pan z historykami lub mieszkańcami Strzelina?
Jestem historykiem z wykształcenia, o dawnym Strzelinie napisałem kilka książek. Kolekcjonuję książki, pocztówki i rzeczy związane ze Strehlen. To pozwoliło mi na poznanie miasta w stopniu bardzo dobrym. Całe tło obyczajowe, scenografia zbudowane są z elementów, które udało mi się pieczołowicie odtworzyć. Od ciast serwowanych w cukierni Petricha i fotografa, który robił w niej zdjęcia klientów, przez wystrój restauracji, sklepów, po odtworzenie życia czeskiej społeczności i przebieg wesela w Husyńcu, które opisałem w tej powieści.
Jakie reakcje czytelników serii Glatz na „Grzesznika ze Strehlen” Pana zaskoczyły?
Obawiałem się, że przeskok z Kłodzka do Strzelina może spotkać się u czytelników z niezrozumieniem. Tak się jednak nie stało. Wręcz przeciwnie, mnóstwo osób pisze do mnie, że zafascynowało ich kolejne miasto, ba, tak naprawdę, że z przyjemnością odkrywają je na kartach powieści. To powiew świeżości i nowy impuls dla bohaterów i cyklu. Bardzo się cieszę, że „Grzesznik ze Strehlen” tak jest odbierany.
Co chciałby Pan przekazać czytelnikom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Pana twórczością?
Jeśli szukacie Państwo emocjonującego kryminału, który będzie dla was przygoda czytelniczą i być może zarwiecie przy nim noc, to cykl „Glatz” stworzony jest dla Was. Każdy z tomów to osobna historia, która rozgrywa się w malowniczych i tajemniczych miejscach ziemi kłodzkiej i Strzelina. Gwarantuję, że będzie wam podczas czytania towarzyszył dreszczyk emocji.
Czy możemy spodziewać się kolejnych przygód komisarza Kleina? Jeśli tak, to w jakim kierunku chciałby Pan rozwijać tę serię?
Nie chce zdradzać szczegółów. Cykl zaplanowałem wiele lat temu. Wiedziałem od początku, ile będzie tomów, gdzie zabiorę czytelników, a nawet jak cykl się skończy. Tych rzeczy jednak państwu nie zdradzę. Mam nadzieję, że odkrywać będziecie te historie z przyjemnością aż do samego finału.