W jaki sposób zdefiniować zło? Co sprawia, że górskie rejony wywołują jednocześnie strach, jak również fascynację? Grzegorz Mirosław to nazwisko, które coraz częściej pojawia się w kontekście polskiej literatury kryminalnej. Jego powieść „Diablak” powinna zwrócić uwagę czytelników i krytyków, a to z uwagi na literacki warsztat oraz wrażliwość, ale też ciekawą wymowę i pomysł na intrygę… Zapraszamy na specjalny wywiad z autorem, który opowiada nam o sekretach w regionie Beskidów, mistycyzmie, lokalnych legendach, a także sposobie na kreowanie literackiej zbrodni i planach na przyszłość. Wydawcą książki „Diablak” jest Initium.
Marcin Waincetel: W swojej książce „Diablak” mocno osadził Pan akcję w Beskidach. Czy można powiedzieć, że ten region jest dla Pana nie tylko tłem, ale też pełnoprawnym bohaterem powieści? Jakie elementy beskidzkiej kultury, historii czy legend zainspirowały Pana do stworzenia tej mrocznej opowieści?
Grzegorz Mirosław: Tak, zdecydowanie można powiedzieć, że region Beskidów jest pełnoprawnym bohaterem mojej powieści. Na spotkaniach autorskich, kiedy pada pytanie: „O czym jest moja książka?”, odpowiadam z przymrużeniem oka, że o miłości do gór. To właśnie góry są dla mnie największą inspiracją.
Jeśli chodzi o beskidzkie legendy, wykorzystałem w powieści te związane z Diablakiem, czyli Babią Górą. Zawsze podkreślam, że Diablak, zwany również matką niepogód, kapryśnicą i królową Beskidów, to góra pełna magii. Pogoda na niej potrafi zmienić się w ułamku sekundy. W masywie Babiej Góry miały miejsce trzy niewyjaśnione do dziś katastrofy lotnicze. Badania pola elektromagnetycznego, przeprowadzane przez naukowców, wykazały liczne anomalie w tym rejonie, a głęboko pod powierzchnią kryje się tak zwana zlewnia Bałtyku i Morza Czarnego. Do tego roślinność, w tym unikalne zioła rosnące na Babiej Górze, jest unikatowa w skali światowej.
Wszystkie te elementy sprawiają, że motywy nadprzyrodzone, mistycyzm i lokalne legendy w zestawieniu z Diablakiem wydają się być czymś zupełnie naturalnym. Cały ten lokalny, beskidzki koloryt starałem się wpleść w fabułę mojej książki.
„Diablak” idealnie wpisuje się w gatunek kryminału górskiego. Wykreował Pan absolutnie niesamowitą rzeczywistość spod znaku nieoczywistej zbrodni i sekretów folkloru. Jakie są Pana zdaniem największe możliwości i zalety pisania w tym gatunku? Czy są jakieś elementy, które chciałby Pan wprowadzić do tego gatunku, aby go urozmaicić?
Wydaje mi się, że największym wyzwaniem jest oddanie klimatu w taki sposób, aby czytelnik mógł poczuć się, jakby tam rzeczywiście był… Ja znam te szlaki i miejsca bardzo dobrze, ale przelanie tego klimatu na papier nie zawsze jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Zaletą zaś jest to, że mogę balansować na granicy realności historii – i właśnie w „Diablaku” to zrobiłem. Jak wyszło? To już nie mnie oceniać.
Co bym wprowadził do tego gatunku, aby go urozmaicić? Myślę, że odpowiedź przyniesie moja druga książka. Typowe kryminały na dłuższą metę mnie nudzą, dlatego mogę zdradzić jedynie, że zamierzam mocno, ale to bardzo mocno, namieszać w tak zwanym „gatunku kryminału górskiego”. Szczerze mówiąc, moja kolejna książka będzie bliska miksturze gatunków, ale przecież podobnie mówi się o „Diablaku”.
Zastanawiam się zatem, jak wygląda Pana proces pisarski? Czy ma Pan jakieś rytuały lub miejsca, które sprzyjają twórczości?
Zazwyczaj tworzę ogólny konspekt powieści, a reszta rozwija się spontanicznie w trakcie pisania. Nie mam żadnych szczególnych rytuałów sprzyjających pracy twórczej, no chyba że można za taki uznać położenie dzieci spać. Dopiero wtedy, najczęściej późnymi wieczorami, mam czas, by zająć się pisaniem. Na co dzień pracuję zawodowo, więc te chwile są dla mnie jedyną okazją, by tworzyć.
Co stanowiło dla Pana największy rodzaj wyzwania, a co stanowiło największe wyzwanie w czasie pisania?
Największym wyzwaniem w trakcie pisania było dla mnie utrzymanie konsekwencji i regularności w pracy, co przy dwójce maluszków nie jest takie proste. Do teraz mam z tym problem. Są dni, kiedy słowa płyną same, a proces tworzenia jest wręcz intuicyjny. Ale są też momenty, kiedy każda fraza wydaje się ciężarem. Zdarzały mi się też dłuższe przerwy w pisaniu i teraz wiem, że trzeba tego unikać, bo powroty są trudne.
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów „Diablaka” jest głęboka znajomość i wykorzystanie słowiańskich legend oraz mitów. Dlaczego zdecydował się Pan wykorzystać takie elementy do konwencji spod znaku opowieści zbrodni?
W moim przypadku było na odwrót. Tą główną konwencją były góry, legendy i mity, a kryminał stał się tylko elementem całości. Chociaż dość istotnym jak się finalnie okazało…
Proszę powiedzieć, którzy autorzy kryminałów są dla Pana największą inspiracją? Czy są jakieś konkretne książki, które miały duży wpływ na Pana twórczość?
Staram się być oryginalny i unikać bezpośredniego wzorowania się na innych, choć muszę przyznać, że bardzo cenię twórczość Dana Browna. Wydaje mi się również, że papierowe gry fabularne, tak zwane RPG, wywarły znaczący wpływ na moją twórczość. Były to czasy sprzed ery internetu, ale coś z tych doświadczeń na pewno zostało zakorzenione w mojej podświadomości. Wszystkie te podziemia, tunele, nazistowskie kompleksy i mroczne klimaty, które pojawiają się w mojej książce, prawdopodobnie wywodzą się właśnie z tamtego okresu.
Jakie są Pana osobiste związki z Beskidami? Czy spędza Pan tam dużo czasu i czy to właśnie ta bliskość z naturą inspiruje Pana do tworzenia tak mrocznych historii?
Jestem pół krwi góralem po mamie. Zazwyczaj górale nie chodzą po górach, a ja każdą wolną chwilę spędzam na szlaku. Beskid Śląski, Żywiecki i Mały przeszedłem wzdłuż i wszerz. W górach odpoczywam, ładuję baterie, oczyszczam umysł i czuję prawdziwą wolność. Tam, gdzie horyzont wydaje się nie mieć końca, naprawdę można oderwać się od codziennych zmartwień i poczuć, jak wszystko staje się prostsze.
Czy już pracuje Pan nad kolejną powieścią? Jeśli tak, to czy może Pan zdradzić coś o jej fabule lub bohaterach?
Tak, pracuję już nad kolejną książką i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ukaże się ona jeszcze tej jesieni. Ponownie pojawią się góry, sprawa kryminalna, lokalna legenda oraz bohaterowie (choć nie wszyscy) z „Diablaka”. Teoretycznie będzie to odrębna opowieść, jednak uważam, że znajomość mojej pierwszej książki może wiele wyjaśnić, zwłaszcza jeśli chodzi o skomplikowaną intrygę i finałowy zwrot akcji.
A czy chciałby Pan spróbować swoich sił w innych gatunkach literackich, czy też pozostanie Pan wierny kryminałowi?
Na pewno będę eksperymentować. Przyznam, że kiedy pisałem swoje pierwsze dwie książki, nie zdawałem sobie sprawy, jak mocno środowisko literackie kładzie nacisk na realizm historii i jak ryzykowny może być mix gatunków, zwłaszcza w połączeniu z kryminałem. Ja jednak lubię czasem puścić wodze wyobraźni i „odlecieć”. Sprawia mi to ogromną frajdę, a jeśli czytelnikom również się to podoba, mam nadzieję, że będziemy wspólnie cieszyć się kolejnymi książkami. Nie tworzę literatury pięknej, która porusza egzystencjalne problemy. Moje książki są lekkie i mam nadzieję, że zapewnią czytelnikom rozrywkę, dobrą zabawę oraz chwilę wytchnienia od trosk dnia codziennego.