Zbrodnia zapisana w słowiańskiej mitologii i boskie cierpienie – wywiad z Anną Sokalską, autorką powieści „Mokosz”

UDOSTĘPNIJ

 „Mokosz” Anny Sokalskiej to intrygująca powieść, która łączy w sobie elementy kryminału, prozy obyczajowej i słowiańskiej mitologii. Autorka zabiera nas w wyjątkową podróż do mrocznej strony polskiej wsi, gdzie splatają się ze sobą sekrety, zbrodnie i odwieczne wierzenia… Książka, która ukazała się nakładem wydawnictwa Świat Książki, stała się dla nas pretekstem do rozmowy o literackich sekretach, pięknej, ale i złowrogiej wsi, skrywanych żądzach i namiętnościach, jak również zbrodni, która wymyka się prostym definicjom.

„Mokosz” to historia, która wzbudziła ogromne zainteresowanie wśród czytelników i krytyków. Co stanowiło właściwy impuls do stworzenia wspomnianej opowieści?

Anna Sokalska: Przekształcanie doświadczeń w opowieści zawsze było dla mnie zajęciem absolutnie fascynującym. Staram się pisać o tym, co uważam za ciekawe lub ważne; sięgam po inspiracje słowiańskie, teraz coraz modniejsze, ale gdy zaczynałam, był one jeszcze traktowane po macoszemu. Przykładam też dużą wagę do realistycznych postaci kobiet, mimo że często w moich opowieściach pojawiają się wątki magiczne.

„Mokosz” z założenia miała być łatwym do napisania, kameralnym kryminałem, który tworzyłam odpoczywając od prac nad cyklem „Opowieści z Wieloświata”. Szybko jednak doszłam do wniosku, że i w tym przypadku chcę poeksperymentować. I tak prokurator, zamiast ramieniem sprawiedliwości, stał się oprawcą; oskarżona – ofiarą; a proces, swoistym narzędziem krzywdy.

„Mokosz” łączy w sobie elementy powieści obyczajowej i kryminału z wątkami słowiańskich wierzeń ludowych. Jakie wyzwania wiązały się z połączeniem tych gatunków?

Zwykle staram się dobierać gatunek do treści, którą chcę przekazać. Zastanawiając się nad zagadką kryminalną w „Mokoszy” i całym jej tłem musiałam zweryfikować założenia gatunków, które chciałam wykorzystać przy budowaniu fabuły i atmosfery książki. Zbrodnia, jak to w kryminale, jest siłą napędową fabuły, ale w przypadku „Mokoszy” nie służy jedynie zaspokojeniu ciekawości, ale także refleksji „obyczajowej” nad naturą prawdy, nad wyzwaniami kobiecości czy niedoskonałościami systemu sprawiedliwości. Jeśli chodzi o słowiańskość, to pozornie wątek ten jest subtelny, ale tak naprawdę zawiera się w nim cały przekaz książki: starcie potężnej bogini z nowo narzuconym porządkiem, który doprowadza do jej upadku – to symbol, który odzwierciedla losy głównej bohaterki, i który pozwala spekulować na temat jej przyszłości.

Największym wyzwaniem w przypadku łączenia gatunków są zawsze oczekiwania Czytelników – eksperymenty, siłą rzeczy, mogą okazać się klapą albo sukcesem.

Akcja powieści rozgrywa się w malowniczej scenerii polskiej wsi. Czy to miejsce jest dla Ciebie szczególnie bliskie? I jakie znaczenie posiada ono dla fabuły?

Wieś, zwłaszcza dla osób wychowanych i żyjących w miastach, jest często otoczona pewną idylliczną fantazją. Z jednej strony staram się z tego punktu zaczepienia korzystać (tak na przykład robię w „Tęsknicy”), ale jednocześnie chcę też pokazać, że każde miejsce, w którym żyją ludzie, ma swoje jasne i ciemne strony. W przypadku „Mokoszy” dramat głównej bohaterki rozgrywa się w różnych sceneriach, ale z pewnością punktem wyjścia jest „magiczna” wieś, położona na styku domeny ludzi i natury, gdzie niewytłumaczalna „magia” wydobywa z ludzkich serc złe instynkty – strach, nienawiść, zazdrość.

Bohaterki ożywione na kartach powieści są niezwykle barwne i wiarygodne. W jaki sposób udaje Ci się stworzyć tak przekonujące postacie?

Tworząc postaci zawsze staram się zadbać o zdefiniowanie ich przeszłości, teraźniejszości i motywacji. Chcę nadawać im kontekst, wyposażać w wewnętrzny konflikt, pragnienia, które stoją ze sobą w sprzeczności, cechy charakteru, które dla nich samych są trudnością; a później jeszcze to wszystko zderzyć z otoczeniem, któremu nie do końca mogą zaufać. Oczywiście trzeba uważać, żeby nie przesadzić, ale obserwacja życia nauczyła mnie, że w rzeczywistości często zdarzają się sploty okoliczności, które w książkach albo filmie określono by jako przesadne, nieprawdopodobne albo efekciarskie.

W książce w nieoczywisty sposób wykorzystujesz wspomniane wcześniej wątki słowiańskie. Czy mogłabyś zdradzić, w jaki sposób właściwie łączysz elementy folkloru z współczesną rzeczywistością?

Szczególnie zależy mi na tym, żeby wątki słowiańskie wprowadzać do opowieści nie tylko w kontekście fantastyki. Nie zawsze też wątek słowiański musi być dominujący – tak jak w przypadku „Mokoszy”, gdzie buduje on przede wszystkim warstwę symboliczną. Za to na przykład w „Tęsknicy” motywy z polskich bajek ludowych są trzonem fabuły i większości postaci. Uważam, że każda historia ma swój własny ton i nie ma jednej recepty na to, jak z różnych elementów (fabuła, postaci, język i styl narracji, konwencje gatunkowe) stworzyć połączenie, które zapewni Czytelni(cz)kom najbardziej wartościowe doświadczenie. Wyczucie tych proporcji jest, obok warsztatu, kwestią „sztuki”.

Magia i elementy nadprzyrodzone odgrywają istotną rolę w „Mokosz”. Jaka jest ich funkcja w powieści? Czy mają one znaczenie symboliczne?

Przede wszystkim symboliczne. „Mokosz” opisuje bardzo realne oblicza cierpienia – takiego, jakie może spotkać niemal każdego w całkiem zwyczajnej rzeczywistości. Warstwa symboliczna jest próbą nadania temu cierpieniu jakiegoś sensu, albo przynajmniej znalezienia dla niego jakiegoś wytłumaczenia. Czy cierpienie uszlachetnia, czy nadaje przymiotów boskości? A może przeciwnie, może cierpienie potrafi strącić z tronu nawet najpotężniejszą boginię? Jest końcem, czy kolejnym z kroków w stronę przemiany? Myślę, że Elena wyobrażana jako odbicie bogini Mokoszy pomaga udzielić odpowiedzi na te pytania.

„Mokosz” to książka, która spotkała się z niezwykle ciepłym przyjęciem wśród czytelników. Czy spodziewałaś się tak dużego zainteresowania?

„Mokosz” pisałam kilka lat temu i szczerze mówiąc byłam dość mocno przejęta tym, w jaki sposób może zostać odebrana. Okazuje się jednak, że poruszane w niej problemy są wciąż (niestety) aktualne. Warto było o nich napisać.

Anna Sokalska, autorka powieści „Mokosz” – wrocławianka, z wykształcenia radczyni prawna, obecnie powieściopisarka oraz pisarka związana z branżą gier wideo. W swoich opowieściach koncentruje się na kreśleniu wiarygodnych, przejmujących postaci kobiet, wykorzystuje wątki słowiańskie w nieoczywisty sposób, a w opisywaną rzeczywistość wplata przebłyski magii i nadnaturalnej tajemnicy. Autorka m.in. cyklu „Opowieści z Wieloświata”, w tym bestsellerowej „Wiedźmy”. Zafascynowana wczesnośredniowieczną słowiańszczyzną i polską kulturą ludową.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img