„Zrozumienie zła daje nam większe poczucie bezpieczeństwa…” – wywiad z Magdaleną Majcher, autorką książki „Rakowiska”

UDOSTĘPNIJ

W jaki sposób określić źródło zła? Czy rodzinne relacje wykluczają możliwość żądzy zemsty? Co sprawia, że przekraczamy granice sprawiedliwości i społecznego ładu? Poznajcie opartą na faktach powieść o głośnej zbrodni w „Rakowiskach” – Magdaleny Majcher zrealizowała absolutnie unikalną książkę spod znaku true crime! Tytuł ukazał się nakładem Wydawnictwa W.A.B. Zapraszamy do lektury specjalnego z autorką, która opowiada nam o swoim warsztacie pracy, sposobie definiowania literatury gatunkowej, a także źródle zła i moralnych odcieniach szarości.

Marcin Waincetel: W „Rakowiskach” opisujesz wydarzenia, o których w 2014 roku mówiła cała Polska. Co stanowiło właściwy impuls do sięgnięcia po sprawę i przetworzenia jej na literaturę gatunkową? W jednym z ostatnich wywiadów stwierdziłaś, że tak naprawdę musisz „poczuć temat”. Na czym to właściwie polega?

Magdalena Majcher: Chyba każdy, kto słyszał o zabójstwie w Rakowiskach, w pewnym momencie zastanawiał się, dlaczego do niego doszło. Wyjątkowo brutalne, szczegółowo zaplanowane morderstwo popełnione z premedytacją przez nastolatków – to nie mieściło się w głowach. W mediach pojawiły się doniesienia, że to Zuzanna zmusiła Kamila do zabójstwa jego rodziców. Ale jak? Co takiego zrobiła? Jakich słów użyła? Szantażowała go, groziła, błagała? To wzbudzało moją zawodową ciekawość i właściwie od dawna wiedziałam, że będę chciała napisać książkę o zbrodni w Rakowiskach.

Zaczęłam od telefonu do prokuratora pracującego nad tą sprawą, który powiedział mi, że jego zdaniem to nie była manipulacja, a zbrodnia zaplanowana przez dwie osoby. W opinii organów ścigania i sądu Kamil zaplanował to zabójstwo z Zuzanną, a manipulacja stanowiła jego linię obrony. Kiedy to usłyszałam, jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że muszę napisać tę książkę.

Czym jest „poczucie tematu”? Cóż, szybszym biciem serca, dreszczem, olśnieniem, świadomością, że to jest właśnie to, że po prostu muszę napisać daną książkę.

W swojej książce odkrywasz wcześniej nieznane wątki i informacje o sprawcach, rzucając tym samym nowe światło na historię. Czy w trakcie pisania było coś, co szczególnie Cię zaskoczyło? Bo interesujący jest już chociażby sam aspekt medialny. Sprawcy zbrodni byli prezentowani niemalże jako inkarnacje Romeo i Julia, którzy zamordowali rodziców sprzeciwiających się ich związkowi… czy tak było faktycznie?

Świadkowie zeznawali, że Zuzanna i Kamil nie byli parą, co zresztą ona sama potwierdziła podczas przesłuchania 14 grudnia 2014 roku, czyli dzień po zabójstwie. Jednocześnie obydwoje zeznawali, że „nikt nie był nigdy dla mnie tak ważny” i że stworzyli coś na zasadzie komitywy „my kontra świat” – to dokładny cytat. To mnie zaskoczyło, bo właśnie z mediów znałam relację o wielkiej, nieszczęśliwej miłości, której sprzeciwiali się rodzice.

Kolejne, co mnie zaskoczyło, to zeznania Zuzanny i Kamila, w których przyznają się do winy i to, jak opowiadają o zbrodni. Ileż brutalności i makabry było w ich relacjach… Słowa Kamila „poderżnąłem matce gardło, żeby się nie męczyła” zostaną we mnie na zawsze, tak bardzo mną wstrząsnęły. Sama mam synów i może dlatego tak osobiście do tego podeszłam.

Co było dla Ciebie najbardziej satysfakcjonującą, a co najbardziej wymagającą częścią pracy nad „Rakowiskami”? Zarówno w kontekście samego researchu, jak również pisania, a teraz publikacji. Pytanie, być może, ryzykowne, biorąc pod uwagę delikatną materię i kontrowersyjny temat, ale wydaje mi się, że to istotny aspekt twórczej.

Najważniejsze od samego początku było dla mnie to, aby zrozumieć, dlaczego doszło do zbrodni w Rakowiskach. Nie chodzi o usprawiedliwienie, jego nie szukam i nie szukałam, a właśnie o zrozumienie w rozumieniu poznania ciągu przyczynowo-skutkowego. Po co? Stała się ogromna tragedia, zmarły dwie osoby, a dwie kolejne zniszczyły sobie życie. Chciałoby się cofnąć czas i zapobiec temu złu, ale takiej mocy nikt z nas nie posiada.

Jedyne, co możemy zrobić, to wyciągnąć wnioski, aby w przyszłości w porę reagować i wyłapywać sygnały ostrzegawcze. Zdaję sobie sprawę, że nie poznałam odpowiedzi na wszystkie pytania i pewnie już nigdy ich nie poznamy, ale udało mi się odtworzyć te najważniejsze wydarzenia, które doprowadziły do tej zbrodni. Zmierzenie się z tym, co działo się w głowach nastoletnich zabójców, było piekielnie trudnym i bolesnym doświadczeniem, ale pisanie to swego rodzaju misja. Przeczołgała mnie ta książka, ale satysfakcję daje mi to, że przedstawiłam te wydarzenia inaczej, że weszłam głęboko w ten mrok i dostrzegłam w nim wszystko to, co opisałam w książce.

Skąd Twoim zdaniem bierze się wśród czytelników tak duża popularność nie tylko kryminałów, ale również opowieści spod znaku true criem?

Myślę, że zrozumienie zła daje nam większe poczucie bezpieczeństwa. Właśnie z tego powodu chcemy poznać motywy zbrodni, aby w jakiś sposób zracjonalizować sobie tego typu tragedie, może wyostrzyć zmysły na konkretny rodzaj przemocy, żeby samemu nie paść ofiarą?

Uważam, że informacje dotyczące genezy zła powinny być znane opinii publicznej, ponieważ wciąż jesteśmy tym samym społeczeństwem, w którym dorastali Zuzanna i Kamil. I znów: nie chodzi o to, aby usprawiedliwiać takich ludzi jak oni, ale aby poznać lepiej ich historię, bo jestem zdania, że rodzice, opiekunowie czy nauczyciele nastolatków mogą z niej wyciągnąć wnioski. Rzecz w tym, aby przerwać spiralę przemocy. Napisałam cztery powieści true crime. Podczas pracy niemal nad każdą z nich docierałam do informacji o tym, że sprawca był kiedyś ofiarą czy to przemocy psychicznej, seksualnej, fizycznej czy dyskryminacji i hejtu. Przeważająca większość ofiar przemocy wypracuje sobie mechanizmy, które pozwolą jej przepracować ten temat i pójść dalej. Nie każda ofiara przemocy będzie jej sprawcą, natomiast musimy mieć świadomość, że przemoc może rodzić przemoc, dlatego tak ważne jest to, aby edukować i reagować.

Jak wygląda literacka przyszłość Magdaleny Majcher? Innymi słowy, nad czym obecnie pracujesz?

„Rakowiska” mnie przeczołgały, dlatego musiałam sobie zrobić chwilę przerwy od true crime. Niedawno skończyłam pisać thriller, którego główną bohaterką jest pisarka i jest w tej książce sporo smaczków dotyczących pisania i wydawania w Polsce. Wygląda na to, że ta powieść ukaże się w księgarniach jeszcze w tym roku. Teraz robię sobie dłuższy urlop, po każdej książce odpoczywam od pisania minimum 2 miesiące, żeby wyjść z poprzedniej historii i pozwolić dojrzeć kolejnej. We wrześniu mam zamiar zacząć pracę nad kolejną powieścią z gatunku true crime.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img