Zapraszamy do lektury wywiadu z Adamem Kopackim, wrocławskim autorem, którego ostatnia powieść wciąga czytelników w gęstą atmosferę przestępstw, szokujących swoim brutalizmem. W rozmowie skupiamy się przede wszystkim na thrillerze „Liturgia krwi”, który nie tylko prowokuje do refleksji nad wewnętrznym złem bohaterów, ale też odsłania ukryte pragnienia i niewygodne tajemnice przeszłości. Ponadto uchylamy rąbka tajemnicy o nowości wydawniczej Adama Kopackiego i wydawnictwa Vectra. Premiera „Życia za bestseller” odbyła się 19 kwietnia. Przygotujcie się na literacką podróż pełną napięcia i nieoczekiwanych zwrotów akcji!
„Liturgia krwi” to Twoja druga książka, którą osadziłeś we Wrocławiu. „Witamy w piekle” porusza ważne aspekty społeczne, a teraz prezentujesz czytelnikom thriller. W którym gatunku czujesz się najlepiej?
Nie zaczynam planowania powieści od określenia gatunku, ale od kreowania bohaterów. „Witamy w piekle” to obraz czworga milenialsów – młodych dorosłych, stojących w rozkroku między własnymi marzeniami a oczekiwaniami rodziców i korporacyjnych szefów. „Liturgia Krwi” jest historią o ludziach, którzy nie cofną się przed niczym, żeby odzyskać dziecko. I to właśnie bohaterowie decydują o gatunku powieści. Zawsze dbam o to, żeby była duża doza intrygi i nic na pierwszy rzut oka nie wydawało się czarne bądź białe, niezależnie od tego, czy piszę thriller, czy coś innego.
A w takim razie co sam czytasz najczęściej? Który gatunek króluje na Twoim regale?
Kiedyś zaczytywałem się jedynie w thrillerach, horrorach i kryminałach. Teraz moją półkę zdobią poradniki o warsztacie pisarskim. Do tego dochodzą pozycje z literatury faktu, obyczajowej czy fantasy. Mieszam gatunki, żeby pobudzić wyobraźnię. To działa, szczególnie jeśli chodzi o reportaże, które często poruszają trudne tematy.
W swojej najnowszej książce opowiadasz o postaciach na wskroś złych, krzywdzących innych ludzi z zimną krwią. Jak myślisz, skąd w ludziach bierze się skłonność do zła?
W „Liturgii Krwi” pokazuję, jak ekstremalne decyzje podejmują bohaterowie, którzy nigdy nie przepracowali traum. Przedstawione zło bierze się zatem z krzywd noszonych od lat. Do tego w pewnych momentach górę biorą niezaspokojone popędy, podsycane wewnętrznymi demonami. Według mnie skłonność do zła jest zarówno zakorzeniona w nas, jak i nabyta. Może działać jako mechanizm obronny albo destruktywne narzędzie. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym lepiej dla nas i naszych najbliższych.
Czy łatwo przychodzi Panu wcielanie się w psychikę oprawców i zwyrodnialców?
W ogóle. W „Liturgii Krwi” występuje wiele zachowań bohaterów, które osobiście potępiam. Lubię w pracy pisarza to, że trzeba wychodzić poza wszelkie normy i czasami łamać konwenanse. Kiedy wcielam się w psychikę oprawców, staram się także zrozumieć, dlaczego postępują w tak karygodny sposób. To ćwiczenia jest dla mnie często trudne z punktu widzenia moralności, ale wiem, że nie powinienem z niego rezygnować i odpływać tylko w bezpieczne tematy, jeśli chcę tworzyć wielowymiarowe postaci.
W takim razie jak przygotowuje się Pan do opisu postaci, których nie spotykamy przecież na co dzień? Od czego zaczyna się pisarski research przy takiej powieści?
Polecam książki psychologiczne i poradniki o toksycznych relacjach. Ja dodatkowo sprawdzałem fora internetowe, na których użytkownicy opisują historie z życia wzięte. Często są to smutne i przerażające opowieści o tym, jak doznali krzywdy ze strony najbliższych. Taka forma zwierzeń pozwala mi zrozumieć cierpienie ofiar, a następnie opisać je w wiarygodny sposób.
Które określenie jest dla Pana trafniejsze? Angielski „thriller” czy polski „dreszczowiec”?
Oba powinny znaczyć to samo, bo „dreszczowiec” to nic innego jak tłumaczenie angielskiego słowa „thriller”. Obecnie to właśnie „thriller” jest częściej używany w świecie literackim. Wystarczy przejść się po księgarniach czy zajrzeć na strony wydawnictw, by samemu się przekonać. „Dreszczowca” tam brak, a szkoda, bo według mnie to słowo od razu nakierowuje, czego można spodziewać się po powieści. Przecież właśnie o to chodzi, żeby „thriller” dostarczał nam dreszczy i emocji. Dlatego w „Liturgii Krwi” powoli zdradzam sekrety bohaterów, by praktycznie do końca nie było wiadomo, kto i dlaczego porwał Ernesta oraz czy uda mu się uciec i wrócić do córki.
Czy zatem pisania dreszczowców można się w jakiś sposób nauczyć?
Na pewno trzeba zrozumieć, czego oczekują czytelnicy. Osoby sięgające po thrillery lubią niepokój, niedopowiedzenia i zaskoczenia. W mojej ostatniej powieści starałem się zachować odpowiedni balans między scenami typowymi dla gatunku i tymi, które przedstawiają złożoną psychikę bohaterów. Początek książki jest wystarczająco mocny, jednak z każdym rozdziałem napięcie i tak wzrasta, żeby czytelnicy się nie nudzili.
„Liturgia krwi” kończy się mocnym akcentem. Czy jednak można się spodziewać kontynuacji, dalszych losów tych samych bohaterów?
W dotychczasowych recenzjach widziałem, że zakończenie jest określane zarówno jako mocne, jak i zaskakujące. To mnie cieszy, bo włożyłem wiele wysiłku, żeby elementy historii odpowiednio się zazębiały. Niektórzy czytelnicy podpowiadają mi, o kim mogłaby być kontynuacja „Liturgii Krwi”. Ale na ten moment odpuszczam sobie pisanie o aż tak patologicznych bohaterach. Na pewno powrócę z jakimś mocnym thrillerem, ale teraz skupiam się nad kryminałami osadzonych we Wrocławiu. To będą historie w zupełnie innym klimacie. Serię WROcrime otworzy „Życie za bestseller”, w którym opisuję mroczne oblicze społeczności literackiej – premiera odbyła się 19 kwietnia.
„Liturgia krwi”
Ernest Ostrowski odzyskuje przytomność w ciemnej jaskini. Nagi, związany i zakneblowany nie może obronić się przed porywaczką, więc pada ofiarą serii rytuałów. Krwawe obrządki są równie bolesne, co wspomnienie ultimatum, które kilka dni wcześniej postawiła mu była żona: albo spełni jej niemoralne żądania, albo na zawsze straci ośmioletnią córkę. Czas ucieka, więc Ernest postanawia, że zrobi wszystko, aby uratować ukochaną Amelię. Czy szukając wyjścia z pułapki, dowie się, kto i dlaczego go porwał? Na pewno nie cofnie się przed niczym?
Adam Kopacki
Autor m.in. thrillera „Liturgia Krwi” i thrillera społecznego „Witamy w piekle”. Laureat konkursu literackiego Wyborczej oraz Netflixa, a także twórca instagramowej serii „opowiADAM”, czyli krótkich, trzymających w napięciu opowiadań. Mieszka i tworzy we Wrocławiu.
Profil lubimyczytac.pl: https://lubimyczytac.pl/autor/203946/adam-kopacki
Strona autorska: www.adamkopacki.pl