Horror to sztuka grozy, czyli nieoczywisty strach. A skąd w ludziach bierze się zło? Dlaczego horrory są tak fascynującym gatunkiem? Bernard Minier, bestsellerowy twórca literatury sensacyjno-kryminalnej, odsłania przed nami kolejne sekrety zapisane w umysłach przestępców i psychopatów. „Spirala zła”, najnowszy tom z cyklu o przygodach Martina Servaza, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Rebis, to dla nas pretekst do specjalnej rozmowy, w której Bernard Minier opowiada o swoich książkach, inspiracjach, a także artystycznych planach na przyszłość.
Marcin Waincetel: „Spirala zła” to powieść absolutnie magnetyzująca. Interesujący jest już sam pomysł wyjściowy… W Pirenejach mieszka, ukryty przed światem, kultowy reżyser filmów grozy Morbus Delacroix. Postać naprawdę ekscytująca, niejednoznaczna – fascynujący indywidualista, mizantrop i ekscentryk. Skąd wziął się pomysł na Delacroixa?
Bernard Minier: Tak naprawdę od dawna miałem taki pomysł, żeby napisać książkę o reżyserze i teraz go po prostu zrealizowałem. Jestem wielkim fanem kina, oglądam bardzo dużo filmów, więc to była naturalna konsekwencja moich zainteresowań. Chciałem, aby Morbus był taką interesującą, magnetyczną postacią, dlatego stworzyłem połączenie szaleńca z geniuszem. On łączy w sobie cechy największych realizatorów filmowych takich jak Stanley Kubrick, David Lynch, Roman Polański – artystów, którzy choć są genialni, to nie da się ukryć, że słyną z dość okrutnego postępowania z aktorami. Nawet gdy patrzy się na opis fizjonomii Morbusa w książce „Spirala zła”, to zauważymy to on jest postacią niską, ma duży nos, nie jest za ładny… dlatego z wyglądu może niektórym kojarzyć się z postacią Polańskiego.
Pomówmy o Judith, czyli studentce filmoznawstwa, która jest znawczynią i miłośniczką Delacroixa, dlatego też pisze pracę poświęconą jego twórczości. To dzięki niej mamy możliwość, aby poznać sekrety mistrza. Wyjątkowe są dialogi, szczególny jest rodzaj odkrywania tajemnicy sztuki… co było dla Pana najważniejsze w określeniu tego tematu?
Dla mnie kino jest synonimem tajemnicy i według filozofa francuskiego, Jacquesa Derrida, tu właśnie kryją się wszelkie fantomy, wszelkie duchy… A poza tym kino to jest sztuka czegoś widzialnego i niewidzialnego zarazem. W kinie nawet to, co znajduje się poza samym kadrem jest równie ważne, co znajduje się na planie, co jest widzialne. Podobnie jest zresztą w literaturze. Tu też mamy to, co jest niewidzialne, niedopowiedziane, ale jest zasugerowane… To niewidzialne jest bardzo istotne, bo przynosi grozę. Poczucie strachu. I ja się właśnie tym posługuję. Zarówno w kinie, jak i literaturze, ważna jest ta sztuka inkarnacji, czyli to, że czujemy – mimo wszystko – rzeczywistość. I dlaczego wybrałem kino grozy, a nie „zwykłe” kino. W filmach grozy jest całkowita swoboda wypowiedzi i ekspresji. Nie wiem, jak to jest w Polsce, ale we Francji autorzy czują, że jest coś co można powiedzieć, a coś czego nie można pokazać, powiedzieć w dosłowny sposób… Natomiast w kinie grozy ta przestrzeń wypowiedzi jest większa, tam można powiedzieć i pokazać niemal wszystko. O tym właśnie, między innymi, traktuje również „Spirala zła”.
„Spirala zła” to zbrodnie, które przyprawiają o dreszcze. W Tuluzie zostaje zamordowany specjalista od efektów specjalnych, który współpracował przy produkcji wielu obrazów Delacroix. Znamy pojęcie ars moriendi – w kontekście sztuki, modus operandi – z zakresu kryminalistyki. Odnosząc się do tych terminów… jaki jest najważniejszy motyw „Spirali zła”? Co było dla Pana najważniejszą emocją w czasie pisania historii Servaza?
Zawsze przy pisaniu nowej powieści odwołuje się do takiego największego koła napędowego jakim jest strach. H.P. Lovecraft, kultowy autor grozy i horrorów, powiedział kiedyś, że strach jest największą i najsilniejszą emocją dominującym w życiu człowieka. Natomiast w tej powieści chciałem uwidocznić i przekazać wszystkie emocje, które mogą powstać w kinie. Chciałem pokazać taką cudowność i świeżość właśnie pod postacią Judith, młodej, dwudziestoletniej kobiety zafascynowanej kinematografią. Zależało mi też na ukazaniu tego, że każdy film stanowi tak naprawdę wielki cud. Myślę, że największą emocją dla mnie, którą rodzi i powoduje kino, to po prostu zachwyt tą cudownością! Formy i przekazu. Pewnie jest w tym również coś mistycznego. Oczywiście mówię o znanych wielkich arcydziełach jak filmy Bergmana, Tarkowskiego, Kubricka czy Lyncha.
Rozmawiamy o sztuce – wzorach i inspiracjach, ale także warsztacie pracy. Zastanawiam się natomiast, jakie są obecnie literackie plany Bernarda Miniera? I czy istnieje szansa na nowe ekranizacje jego bestsellerowych książek?
Zakończyłem pracę nad drugim tomem serii o Lucii Guerro („Les Effacées” – książka będzie mieć premierę we Francji już 4 kwietnia). Tym razem akcja nie będzie się już toczyć w Salamance (jak w pierwszej części) tylko w Galicji, w Madrycie i okolicach… Lucia będzie prowadziła dwa śledztwa. Jedno z nich będzie dotyczyło porywacza, który będzie napadał na kobiety wychodzące we wczesnych godzinach porannych do pracy. Druga sprawa natomiast koncentrować się będzie na mordercy, który zabija bogatych Hiszpanów, a na posesjach tych ludzi zostawia napisany slogan ze słowami „zabijmy bogatych”. To przesłanie stanie się na tyle nośne, że rozprzestrzeni się po całej Hiszpanii – głównie za pomocą mediów społecznościowych. Szybko przerodzi się to też w ruch społeczny. Ludzie zaczną wypisywać to hasło w wielu innych miejscach na ścianach budynków, urzędów czy banków. Co dla mnie ważne, w międzyczasie podpisałem też kontrakt z Nostromo Pictures, który wiąże się z serialową adaptacją Lucii. Na pokładzie znajduje się hiszpański reżyser i aktorzy z tego kraju. To jedna z największych wytwórni hiszpańskich, dlatego wiążę z tym projektem naprawdę duże nadzieje. Mam nadzieję, że produkcja pójdzie szybko, bo znany jest już showrunner produkcji.
„Spirala zła” bywa przez czytelników i recenzentów określana jako największa zagadka w karierze Martina Servaza. Czy tak samo uważa Bernard Minier? I co będzie się działo dalej z kultowym bohaterem?
Uchylę rąbka tajemnicy i zdradzę, że w 2025 roku pojawi się powieść o tytule Hirtman. I to jest poniekąd odpowiedź na pytanie, co będzie się działo z Servazem…