Rozważania nad mroczną stronę ludzkiej natury – wywiad z Anną Potyrą, autorką powieści „Kat”

UDOSTĘPNIJ

„Kat” to absolutnie wyjątkowa opowieść o zbrodni, odkupieniu win, a wreszcie poszukiwaniu sprawiedliwości i walce ze złem. Anna Potyra, jedna z najzdolniejszych polskich autorek specjalizujących się w literackiej zbrodni, przedstawia niejednoznaczny kryminał, który wymyka się prostym definicjom gatunku. Anna Potyra, autorka bestsellerowych kryminałów z komisarzem Adamem Lorenzem (Pchła, Potwory, Pakt) wraca z nową serią, która ukazała się za sprawą Wydawnictwa Zysk i S-ka. Zapraszamy do lektury wywiadu.

Niektóre zbrodnie zostawiają trwały ślad na psychice człowieka. W pamięci, która może wpływać na życiowe wybory w przyszłości – zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Zdaje się, że to jeden z motywów przewodnich książki „Kat”. Podobnie mocno wybrzmiewa wątek sprawiedliwości i poczucia krzywdy. Co stanowiło właściwy impuls do napisania powieści pod tytułem „Kat”?

Nie wiem, czy użyłabym tak mocnego słowa jak impuls, ale na pewno tym, co dość mocno  ukierunkowało ogólny wydźwięk powieści, były moje rozważania nad ludzką naturą. Jedni przecież stają się oprawcami, drudzy ofiarami. Co na to wpływa? Co kształtuje człowieka i jego moralność, która potem odzwierciedla się w jego wyborach? Dla mnie centralnym punktem powieści są zawsze bohaterowie i to właśnie nimi – i de facto przez nich – szukam odpowiedzi na tak postawione pytania.

Tomasz Branicki to postać bardzo ciekawa, bo mocno naznaczona wydarzeniami z przeszłości. Bohater jest przecież doświadczonym komandosem, który aktualnie przyjmuje jednak dosyć specyficzne zlecenia, zarabiając na życie już poza wojskowym systemem. W co właściwie wierzy Branicki? Wszak sprawa, którą na jego ręce powierza Barbara Karpińska jest bardzo niejednoznaczna.

Branicki nie jest romantykiem ani altruistą. Od samego początku próbuję przedstawiać go przede wszystkim jako faceta, który ma specyficzne doświadczenia, wiedzę i umiejętności i chociaż trafił poza naturalne środowisko, gdzie taki zestaw by mu się przydał, potrafi zrobić z nich użytek. Wierzy w starą maksymę, że klient nasz pan. Nie dziwi się zleceniom, tylko na nich zarabia. Jest dość cyniczny, ale nie zdemoralizowany i myślę, że mimo wszystko wierzy w sprawiedliwość.

Lucii Martinho udało się to, co nie udało się policjantom w całej Europie – połączyła ze sobą zabójstwa, do których doszło w Porto, Siennie, Kopenhadze i Rotterdamie. A czy autorka od razu potrafiła rozpoznać modus operandi psychopatycznego sprawcy? Innymi słowy – pytamy o sposób pracy, któremu hołduje Anna Potyra. Czy zdaje się na literackie impulsy? Czy działa jednak według odgórnego planu?

Trudno ułożyć zagadkę dla siebie i jeszcze na dodatek się zaskoczyć (śmiech). Wszystkie sekrety sprawcy są dla mnie zawsze krystalicznie jasne od samego początku. Literackie impulsy cały czas wzbogacają powieść, ale, przynajmniej w moim przypadku, one dotyczą atmosfery, wątków pobocznych czy relacji między bohaterami. Natomiast sama zbrodnia, rebus, czyli w zasadzie esencja kryminału są dokładnie zaplanowane, zanim w ogóle usiądę do komputera.

Określenie odpowiednich, społeczno-obyczajowych tonacji? Rozwój Branickiego czy umiejętne prowadzenie sensacyjnego napięcia? Co było najtrudniejsze, a co najbardziej satysfakcjonujące w czasie pisania „Kata”?

Szczerze przyznam, że w ogóle nie zastanawiam się nad takimi rzeczami jak rozwój bohatera, czy określenie tonacji. To przychodzi samo. Oczywiście wszystko mam dobrze przemyślane, wiem, jakie relacje, przeżycia wewnętrzne czy dylematy chcę pokazać, jednak nie definiuję tego, nie rozpisuję na chłodno. Muszę to poczuć, zanim w ogóle przystąpię do pracy nad książką, potem pisze się samo. Trochę inaczej wygląda sprawa z chronologią zdarzeń. Odkrywanie kolejnych kart przed Czytelnikiem wymaga precyzji. W „Kacie” zdecydowanie najtrudniejsze było poukładanie wszystkich wątków tak, żeby odpowiednio dozując tempo, ze strzępów stworzyć pełny obraz.

„Kat” ukazuje nam fenomenalny obraz Lizbony jako miejsca, które odnosi się do konwencji czarnego kryminału. Słoneczno-deszczowe miasto z określoną architekturą, wiążę się też ze specyficzną strukturą fabularną – Lizbona zbudowana jest z labiryntu tajemnic, w którym pulsują wyjątkowo intensywne emocje bohaterów i czytelników.

Kryminał jak każda opowieść potrzebuje scenografii i dobrze, gdy ona jako element powieści pasuje do reszty. To chyba jednak nie jest tak, że Lizbona jakoś szczególnie nadaje się na tło dla zbrodni, po prostu tak ją przedstawiłam. Równie dobrze mogłaby być romantycznym miastem kochanków, albo całkiem neutralnym dodatkiem dla powieści obyczajowej. Pisanie przypomina trochę fotografowanie. Wszystko zależy od kąta ujęcia.

Jakich wartości w literaturze szuka Anna Potyra? Zarówno jako autorka, ale również twórczyni. Czy to odskocznia od rzeczywistości? Miejsce, które inspiruje do działania i tworzenia? I jaką rolę odgrywają w życiu Anny Potyry opowieści ze świata zbrodni?

Przyznam, że kiedyś miałam znacznie mniejsze wymagania. Wystarczyła średnio wyrafinowana historia i już w niej tkwiłam po uszy. Nie istniały dla mnie takie hasła jak język, portret psychologiczny bohaterów czy szeroko pojęty poziom literacki. Jak to powiedział pięknie Umberto Eco, czytałam książki, więc żyłam podwójnie. Teraz już nie jest tak łatwo mi dogodzić. Książki coraz częściej mnie rozczarowują, zbyt łatwo dostrzegam ich słabości i niedociągnięcia. A nawet jeśli są w miarę sprawnie napisane, nie wystarczy mi już byle historyjka. Teraz już wiem z całą pewnością, że dla mnie dobra książka to nie to, co autor wymyślił, tylko w jaki sposób to opowiedział. To jest uniwersalna miara oceny bez względu na gatunek.

Anna Potyra – urodzona w 1982 roku w Warszawie. Z wykształcenia anglistka. Pasjonatka jeździectwa. Autorka serii z komisarzem Lorenzem. Jej debiutancka powieść „Pchła” została nominowana do Nagrody Kryminalnej Piły dla najlepszej Polskiej Miejskiej Powieści Kryminalnej roku 2019.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img