„Czarny telefon” – Ethan Hawke w najbardziej przerażającej roli w swojej karierze

UDOSTĘPNIJ

Scott Derrickson, reżyser znany z takich filmów jak „Sinister”, „Egzorcyzmy Emily Rose”, czy „Doktor Strange” powraca z nowym filmem. W thrillerze psychologicznym „Czarny telefon”, Ethan Hawke wciela się w postać niepodobną do żadnej ze swoich poprzednich kreacji.

Finney, nieśmiały, ale sprytny 13-latek, zostaje uprowadzony przez sadystycznego zabójcę (Hawke) i uwięziony w dźwiękoszczelnej piwnicy. Jego rozpaczliwe krzyki na niewiele się zdadzą. Kiedy nagle zaczyna dzwonić wiszący na ścianie, niepodłączony telefon, Finney odkrywa, że słyszy głosy poprzednich ofiar swojego oprawcy. Są one zdeterminowane, aby uchronić chłopca przed tym, co je spotkało.

W kolejnym wyprodukowanym przez siebie filmie, studio Blumhouse, w charakterystyczny dla siebie sposób bawi się konwencją horroru, na nowo definiując jego gatunkowe ramy. Przerażający i trzymający w napięciu „Czarny telefon” straszy duchami zamordowanych dzieci, ale chyba najbardziej przerażające momenty dotyczą realistycznego znęcania się nad dziećmi, którego sprawcami bywają nieznajomi, członkowie rodziny, czy rówieśnicy. Inaczej niż w filmie „Sinister”, w którym Derrickson opowiedział historię nawiedzionego domu, w „Czarnym telefonie” postanowił przedstawić horror mocno zakorzeniony w rzeczywistości. To nie wybujała fantazja jest tym, co nas przeraża, ale świadomość okrucieństwa prawdziwego życia, o którym słyszy się na co dzień.

W czasie kiedy kolejne dzieci zostają porywane z ulic północnego Denver, a mieszkańcy czują że ich pociechy nie są już bezpieczne spacerując samotnie po okolicy, Finney i jego młodsza siostra Gwen coraz mniej bezpiecznie czują się wewnątrz swojego domu, w którym ich regularnie upijający się ojciec Terrence, wyładowuje na nich swoją agresję. Finney, który jest zamkniętym w sobie, pozbawionym jakichkolwiek bliskich przyjaciół, spokojnym chłopakiem, doświadcza zła również w szkole, w której staje się dla rówieśników obiektem drwin. Moment, w którym zostaje porwany przez sadystycznego zabójcę, zwanego Wyłapywaczem, nie jest więc chwilą zawiązania się zasadniczej akcji horroru, ale jest jego kolejnym, jeszcze bardziej ekstremalnym stadium. Kiedy Finney zostaje uwięziony w dźwiękoszczelnej piwnicy, opowieść zyskuje nadprzyrodzony wymiar – chłopiec zaczyna prowadzić dialog z duchami wcześniejszych ofiar swojego oprawcy, co nie ujmuje filmowi realizmu.

Scott Derrickson w bardzo inteligentny sposób wplata swoją ponurą wizję rzeczywistości w konwencję horroru, a jego adaptacja opowiadania Joe Hilla (syna Stephena Kinga), bardzo sprawnie  wykorzystuje muzykę, charakteryzację i scenografię by wiernie osadzić historię w latach 70. Czasy, w których na ekranach kin królowały takie filmy jak „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, czy „Wejście smoka”, są świetnym tłem dla tej mrocznej historii.

To w końcu również czas, w którym seryjni zabójcy terroryzowali amerykańskie społeczeństwo. Ale „Czarny telefon” nie jest filmem, który chce opowiadać o dawnym lęku. To historia, która wywołuje w nas prawdziwe dreszcze, ponieważ twórcom udało się uzyskać tutaj coś, czego nie widzieliśmy w horrorze przez lata: opowiedzieć historię, z którą faktycznie możemy się utożsamić.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img