Historyczne piękno tajemnic, polityczne spiski i zbrodnie – wywiad z Benem Hopkinsem, autorem książki „Katedra”

UDOSTĘPNIJ

Jakie tajemnice skrywa średniowiecze? Czym jest sprawiedliwość? Co sprawia, że niektóre rody są skazane na zapomnienie, a inne na wieczną chwałę? O tym właśnie, między innymi, rozmawiamy z Benem Hopkinsem, uznanym reżyserem i scenarzystą, który debiutuje jako powieściopisarz za sprawą fenomenalnej książki historycznej Katedra. Tytuł ukazał się za sprawą starań Domu Wydawniczego Rebis.

Pierwsza połowa XIII wieku. W Hagenburgu trwa wielka przebudowa katedry. W cieniu monumentalnej budowli tętni życie. Wszyscy, od biskupiego skarbnika, przez miejskich kupców, utalentowanych mistrzów kamieniarskich, po miejscową społeczność żydowską, pozostają pod jej przemożnym wpływem wykraczającym poza kwestie duchowe i artystyczne.

Zaskakujące koleje losów skarbnika Eugeniusa von Zaberna, uparcie spełniających marzenia braci Schäfferów i ich przedsiębiorczej siostry Grete, żony kupca, barona von Kronthala zakochanego w córce heretyka oraz wyjątkowego żydowskiego chłopca Judla ben Icchaka tworzą barwną mozaikę życia ówczesnego społeczeństwa. Walka o władzę i wpływy między Kościołem a możnymi, płonące stosy heretyków, watykańskie i dworskie intrygi, polityczne stronnictwa i ekonomiczne interesy, skrywane miłości… Wszystko to sprawia, że miłośnicy prozy Umberta Eco, Hilary Mantel i Kena Folletta będą zachwyceni atmosferą i żywymi postaciami Katedry Bena Hopkinsa.

Marcin Waincetel: „Katedra” to niezwykle barwna i wielowątkowa opowieść, w której ukazujesz powstanie i upadek arystokratycznych potęg, a także zmieniający się obraz średniowiecznej historii. Zastanawiam się, jak wyglądał research i właściwe przygotowania do napisania książki.

Ben Hopkins: Aby odpowiedzieć na tak zadanie pytanie musimy cofnąć się nieco w przeszłość. Doskonale pamiętam, że gdy byłem dzieckiem bardzo często jeździliśmy z rodziną na wakacje do Walii lub Francji. Kiedy podróżowaliśmy promem z Dover, mieliśmy okazję, aby zobaczyć nieco północnej Francji. Zatrzymywaliśmy się po drodze w malowniczych miasteczkach, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem gotyckie katedry w Chartres, Reims, Troyes…

…podejrzewam, że takie obrazy musiały mocno zapisać się w pamięci dziecka.

Dokładnie. Już wtedy zastanawiałem się, kto zbudował tak wspaniałe budowle, kto zapłacił za ich konstrukcję, wreszcie – czym były, co symbolizowały katedry w ówczesnym świecie. Fascynacja rosła i postępowała z biegiem czasu. Później, będąc już na uniwersytecie, zacząłem studiować średniowieczną literaturę włoską, przeglądając coraz więcej tekstów o średniowieczu… Gdy skończyłem 20 lat, w mojej głowie zaczęły krystalizować się pierwsze literackie pomysły. Ich podbudową była oczywiście wiedza wyniesiona ze studiów, ale także dziecięce wspomnienia. Ostatecznie musiało upłynąć jeszcze trochę czasu, bo pierwsze notatki, które wykorzystałem do pisania „Katedry” zacząłem opracowywać jako 40-letni mężczyzna. Pierwotna idea musiała zatem we mnie odpowiednio dojrzeć.

Praca nad takim tekstem wymaga nie tylko określonej wyobraźni, ale również planu pracy. Czy mógłbyś o tym opowiedzieć?

Zanim zacząłem pisać, musiałem się odpowiednio przygotować. Bardzo zależało mi na tym, aby podjąć dosyć szczegółowe badania, dzięki którym mógłbym zapoznać się z historią budowy i architekturą różnych świątyń w europejskich miastach. Szczególnie istotnym w tym kontekście był zwłaszcza Strasburg, który w czasie średniowiecza przynależał do obszaru niemieckojęzycznego – władam tym językiem, to też kultura, która jest mi bliższa, niż francuska. Jako model swojej „Katedry” wybrałem więc budynek sakralny leżący w Strasburgu. I choć obrazem tego miasta inspiruję się najbardziej, to moja książka nie stanowi literackiej kopii. Ponieważ dokonałem tak wielu zmian i dodałem tak wiele fikcyjnych postaci oraz wydarzeń, zdecydowałem się osadzić powieść w całkowicie wyobrażonym mieście o nazwie Hagenburg.

I tak oto zaczęła się literacka podróż…

Masz rację – i to całkiem dosłownie! Kiedy zdecydowałem się rozpocząć prace nad „Katedrą”, pojechałem z żoną do Alzacji, aby właśnie tam napisać pierwsze rozdziały książki. Uznałem, że ważne jest, aby rozpocząć powieść od rzeczywistego krajobrazu, w którym rozgrywa się akcja.

„Katedra” to zarówno opowieść o czasach, kiedy powstawały olśniewające kamienne świątynie, jak i fascynująca historia o prawie stuletnich dziejach rodu Schäfferów. W swojej książce łączysz zatem uniwersalne uczucia, kulturowe przemiany, ekonomiczne zależności…

Istotnie, bardzo zależało mi na tym, aby oddać złożoność świata, uwarunkowania i zależności, zwłaszcza związane z rolą pieniądza. Wydaje się zresztą, że jest to cecha rodzinna – mój dziadek był historykiem zajmującym się szczególnie przemianami gospodarczymi, a mój ojciec historykiem, który poświęcił się badaniom starożytnego Rzymu, z naciskiem na zagadnienia socjologiczne i ekonomiczne. Jakby tego było mało – mój brat jest obecnie profesorem ekonomii. Dlatego też naturalnie zastanawiałem się, w jaki sposób finansowane były tak wspaniałe budowle, co stanowiło fundament do wszystkich działań, które opisuję w powieści.

Sfera pieniędzy łączy się z obszarem polityki. Czasami wyjątkowo brudnych rozgrywek, o czym piszesz na kartach swojej powieści.

I właśnie między innymi to skłoniło mnie do rozważenia pytań o realia ekonomiczne średniowiecza. Zacząłem analizować konkretne klasy kupieckie, sieci handlowe, polityczno-społeczne układy. W procesie pisania starałem się zachować odpowiednią równowagę pomiędzy tworzeniem interesujących i wciągających fabuł dla poszczególnych postaci oraz tworzeniem zdecydowanie większego obrazu społecznych i ekonomicznych przemian na przestrzeni dekad. Podczas moich badań doszedłem do wniosku, że najbardziej istotnym rozwojem społecznym – na przełomie XIII i XIV wieku – było wyłonienie się grupy, która miała stać się „klasą średnią”: wszystkich kupców i handlarzy, ale także prawników, skrybów, księgowych, bankierów… Emmerich Schäffer jest najlepszym przykładem kogoś z tej klasy, którego przebiegła inteligencja zmienia losy rodziny Schäfferów – przecież to za jego sprawą familia zwykłych chłopów i mieszczan przeobraziła się w ród prawdziwych potentatów…

W niezwykły sposób potrafiłeś odtworzyć świat zakulisowych intryg, politycznych zdrad, wielkich namiętności. Nie zapominasz jednak właśnie o oddaniu codziennego życia ludzi epoki średniowiecza. Zastanawiam się, co było dla Ciebie najbardziej satysfakcjonujące w pisaniu? I co było największym wyzwaniem…

Bardzo trudno jest mi odpowiedzieć na tak sformułowane pytanie, bo niełatwo jest wyodrębnić, co było „najbardziej satysfakcjonujące, najtrudniejsze, najważniejsze” w pisaniu książki. Wszystko dlatego, że tak naprawdę każda część była wymagająca, ale także przyjemna. Ponieważ było tak wielu różnych narratorów i postaci, z których każda miała swój indywidualny charakter, pisanie nigdy nie stało się czymś powtarzalnym. Jednego dnia pisałem przecież o zabijaniu heretyków – lekceważącym i demonicznym głosem Manfreda, innym razem pisałem na ten sam temat wzniosłym, ale sarkastycznym głosem Eugeniusza, a jeszcze później przeistaczałem się w młodego, żydowskiego chłopca… i tym sposobem zawsze doświadczałem nowości, które mnie interesowały, przynosiły nowe wyzwania, tworzyły nowe źródła satysfakcji. Przypuszczam, że gdybym miał odpowiedzieć na twoje pytania w sposób bardziej jednoznaczny, to największe wyzwanie i największa satysfakcja są często tym samym. Oddać piękno złożoności, przy jednoczesnej spójnej wizji całości – na tym właśnie mi zależało. Chciałem, aby polifonia – wielość różnych narratorów – stała się ostatecznie harmonią.

„Katedra” to niezwykle sugestywna opowieść, znalazłeś bardzo ciekawy klucz do jej opisania – czuć bardzo filmowy język opisu rzeczywistości, co nie powinno dziwić, bo choć debiutujesz jako powieściopisarz, to jesteś niezwykle doświadczonym reżyserem i scenarzystą, a filmy, przy których pracowałeś zdobyły nagrody na festiwalach w Berlinie, Locarno oraz Toronto. Czy dobrze pamiętam, że współpracowałeś przy produkcji Zagubionych w Karastanie, napisanym z Pawłem Pawlikowskim? Proszę opowiedzieć, jak doświadczenie filmowe wpłynęło na Pana warsztat literacki.

Owszem, Paweł to mój naprawdę dobry znajomy – często pracowaliśmy razem przez ostatnie lata… A co do związków literatury i kina… muszę przyznać, że naprawdę uwielbiam filmy, w których możemy doświadczyć bardzo bogatej, wielogłosowej narracji, w której poszczególni bohaterowie przekazują sobie możliwość prowadzenia akcji. Oczywiście istnieje wiele przykładów takich realizacji, ale jednym z najlepszych byłby zapewne film „Slacker” w reżyserii Richarda Linklatera. Kiedy więc zacząłem planować „Katedrę” od razu pomyślałem o tego rodzaju specyficznej konstrukcji. Uwielbiam nadawać sens i znaczenia różnym wydarzeniom z życia bohaterów… Mam nadzieję, że udało mi się to osiągnąć w powieści – chciałem stworzyć piękny gobelin, kalejdoskopowy widok miasta (Hagenburg), który mieni się bogactwem różnorodności.

„Katedra” to intrygi, sojusze, zdrady, niedotrzymane obietnice, pogarda, szacunek i duma… Powiedz, komu szczególnie poleciłbyś swoją powieść.

Cóż, książka jest skierowana przede wszystkim do miłośników fikcji historycznej, do osób, które mają trochę wolnego czasu i wystarczające pokłady cierpliwości, aby obejrzeć historię rozwijającą się na przestrzeni setek stron i stu lat. Poprzez różnorodność postaci starałem się, aby „Katedra” była jak najbardziej świeża i zmienna, nieszablonowa i zwyczajnie angażująca dla wszystkich, którzy pragną doświadczyć czegoś niezwykłego za sprawą literatury.

Jakich wartości szukasz w literaturze? co jest dla ciebie najważniejsze?Z

Przyznam otwarcie, że moje gusta są bardzo szerokie. Za przykład ilustrujący tezę podam nazwiska dwóch moich ulubionych autorów: Dante i Beckett. Nie sądzę, żeby mieli ze sobą wiele wspólnego poza tym, że obaj byli genialni i bardzo oryginalni jak na swoje czasy. Przypuszczam, że największą wartością jest napisanie czegoś, co zaskakuje… bo to, co zaskakujące, zmusza czytelnika do zatrzymania się, oderwania od świata i zastanowienia nad codziennością.

Ben Hopkins (ur. 1969 w Hongkongu) jest scenarzystą i reżyserem. Jego filmy zdobywały nagrody na festiwalach w Berlinie, Locarno i Hot Docs w Toronto. Absolwent Royal College of Arts, zawsze chciał być pisarzem. Za pierwszą sztukę, którą wyreżyserował jako osiemnastolatek, otrzymał prestiżową nagrodę The Oxford Dramatic Society. Katedra to jego błyskotliwy, napisany z epickim rozmachem debiut powieściowy.

spot_img
0FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0ObserwującyObserwuj
- Advertisement -spot_img