Pasjonujący thriller psychologiczny, toksyczne uczucia, wyjątkowa forma, która prowokuje nas do pytań o istotę człowieczeństwa. Oto tematy, które znajdziecie w czasie seansu „Nie martw się, kochanie”. Olivia Wilde po raz kolejny staje za kamerą. Trzy lata po swoim reżyserskim debiucie, powraca z nowym filmem. Tym razem w obsadzie znalazły się gwiazdy największego formatu: Florence Pugh, Harry Styles, Chris Pine czy Gemma Chan.
Scenariusz autorstwa Katie Silberman znalazł się na tzw. „czarnej liście”, czyli corocznym zestawieniu cieszących się w Hollywood największym rozgłosem niezrealizowanych jeszcze tekstów. Realizacją projektu postanowiła zająć się Oliwia Wilde. I choć film od samego początku wzbudzał emocje i kontrowersje – związane m.in. z obsadą, kłótniami na planie – to film jest zaskakująco udaną próbą odpowiedzi na pytanie, które wiąże się z naszymi uczuciami i emocjonalną tożsamością.
Witajcie w utopii, czyli „Nie martw się, kochanie”
Alice (Pugh) i Jack (Styles) stanowią młode małżeństwo żyjące w wyidealizowanej społeczności Victory. I nazwa nie jest tutaj bez znaczenia. Bo tak naprawdę jest to eksperymentalne miasteczko pracownicze dla zatrudnionych przy ściśle tajnym Projekcie Victory, a także ich rodzin – przede wszystkim żon i dzieci. Istotny jest tutaj kontekst społeczny – szczególny rodzaj optymizmu, który charakteryzował powojenne lata 50. XX wieku. Reprezentantem nowego ładu jest Frank (Pine) – korporacyjny wizjoner – który wpływa niemal na każdy aspekt codziennego życia w tej zamkniętej społeczności.
Pragnienie wolności, czyli życie w złotej klatce
Mężczyźni spędzają każdy dzień w siedzibie Projektu Victory, pracując nad „rozwojem nowoczesnych materiałów”. Ich żony zaś – w tym elegancka partnerka Franka, Shelley (Chan) – cieszą się pięknem, luksusami i rozpasaniem swojego osiedla. Życie w nim jest doskonałe, a potrzeby każdego mieszkańca są zaspokajane przez pracodawców. W zamian proszą oni tylko o dyskrecję i niekwestionowane oddanie sprawie Victory.
Na powierzchni idyllicznego życia pojawiają się jednak pęknięcia, a spod atrakcyjnej fasady wyzierają przebłyski czegoś strasznego. Alice czuje się w obowiązku sprawdzić, czym i dlaczego zajmują się pracownicy Victory. Jak dużo będzie gotowa poświęcić dla ujawnienia tego, co naprawdę dzieje się w tym raju?
„Nie martw się, kochanie” – zaskakująco nieoczywisty thriller
„Nie martw się, kochanie” to przede wszystkim niezwykle interesująca forma. Kluczowe jest tu oczywiście miejsce akcji – położone na pustyni arkadyjskie osiedle wzorowane na amerykańskich przedmieściach z lat 50. XX wieku. Ale równie ważna jest również dramaturgiczna strona historii, emocjonalne napięcie i sekret, który sprawia, że „Nie martw się, kochanie” może uchodzić za jeden z najbardziej nieoczywistych thrillerów psychologicznych ostatnich lat.