Projekt kwestionariusza Kultury Kryminału to seria bardzo nietypowych wywiadów, dzięki którym będziecie mogli poznać twórców i twórczynie ze świata literackiej zbrodni. Pojawią się absolutni klasycy, ale też obiecujący debiutanci. Autorzy specjalizujący się w grozie, thrillerach psychologicznych. Uznani mistrzowie, scenarzyści, reżyserzy, producenci – nie tylko zresztą z rodzimego podwórka! Czas poznać sekrety kryminału Anny Krystaszek.
Anna Krystaszek – z wykształcenia pedagog, socjoterapeuta, z zamiłowania pisarka.
Doświadczenia zdobyte podczas blisko piętnastoletniej pracy terapeutycznej stanowią inspirację w jej twórczości literackiej. W swoich książkach autorka stara się koncentrować na motywacjach bohaterów, które wynikają z ich trudnych przeżyć w przeszłości. W 2021 roku zadebiutowała thrillerem psychologicznym „W cieniu terapeutki. Zazdrość”, który spotkał się z rewelacyjnym przyjęciem czytelników, a pół roku później również nakładem wydawnictwa MUZA ukazała się powieść „Wizje. Gniew”. Najnowszą książką autorki jest „Pustelnia mordercy”.
Co zadecydowało, że zaczęła Pani tworzyć literaturę?
Pomysł na spełnienia marzenia. Odkąd pamiętam, chciałam napisać książkę. Postanowiłam to zrealizować. Okazało się, że bardzo to polubiłam. Kiedy skończyłam pierwszą, wzięłam się za następną, a później jeszcze kolejną… Tak się zaczęło. Teraz moim marzeniem jest nadal tworzyć. I oczywiście, aby moje książki podobały się czytelnikom. Uważam, że ogromnym sukcesem jest robić w życiu to, co się kocha.
Pisanie jest dla Pani przede wszystkim…
Pasją. Odskocznią od świata rzeczywistego. Mam swój kawałek kosmosu 😊 Zatapiam się w historii, którą tworzę w głowie, i przelewam ją na papier. To jest dla mnie coś niesamowitego: jak ta historia potrafi się zmienić, kiedy wplatam losy poszczególnych osób. Uwielbiam nawiązywać relacje z bohaterami, których tworzę. To jest absolutnie magiczna sprawa. Zupełnie jakbym ich znała od lat. Tak jak prawdziwi ludzie bywają nieprzewidywalni i to w nich lubię najbardziej.
Gdyby nie była Pani pisarką, to czym by się Pani zajmowała?
Myślę, że nie wróciłabym do pracy pedagoga i socjoterapeuty. W dzisiejszych czasach jest to trudny zawód. Wymaga ogromnego wkładu emocjonalnego, a ja polubiłam się z własnym spokojem wewnętrznym. Pisanie sprawia mi ogromną frajdę. Drugą pasją jest ogrodnictwo, więc pewnie poszłabym w tym kierunku.
Postać z kryminałów (złoczyńca, femme fatale, a może detektyw?), której losy najbardziej Panią zaciekawiły…
Kerej Kunanbajew z „Miłość leczy rany” Katarzyny Bondy. Tym bardziej, że ta powieść była inspirowana prawdziwą historią. Dla mnie to przykład historii, w której zbrodnia staje się czasem jedynym wyjściem. Jest to straszne, ale i prawdziwe zarazem.
Muzyk (zespół/wokalista/wokalista), który mógłby napisać ścieżkę dźwiękową do filmu na podstawie Pani książki, to…
Strasznie trudne pytanie. Szczególnie dlatego, że ostatnio dostałam wymarzony gramofon i słucham głównie wokalistów patrzących już na nas z góry jak: Tupac, Michael Jackson, Queen, Louis Armstrong. Moje klimaty są mroczniejsze. Trevor Morris, Daniel Spaleniak, Coals fajnie wpisują się w mój klimat! A „Pustelnia mordercy” jest właśnie trochę „muzyczna”. Jedna z bohaterek śpiewa m.in. T. Love, a Hejdzie podoba się kawałek: „Nie mamy skrzydeł” (Miuosh, Jimek), ale już ciiii (śmiech). Więcej nie zdradzam. Sami przeczytacie.
Gdyby mogła Pani porozmawiać z jedną dowolną osobą (żyjącą, zmarłą lub fikcyjną), to z kim by Pani porozmawiała i czego chciałaby się dowiedzieć?
Z Ragnarem Lodbrokiem z „Wikingów”. Zapytałabym, jak on to robił, że potrafił wszystko przewidzieć i wybrnąć z każdej, czasem najtrudniejszej sytuacji. Tak naprawdę znam odpowiedź 😊 Ale pewnie wykrzyczałabym, co mu do łba strzeliło, żeby zostawić Lagerthę! Swoją drogą pisząc „Pustelnię mordercy”, oglądałam właśnie „Wikingów”, więc pewnie dlatego wyszło tak krwawo. (śmiech) Natomiast Sebastian Fitzek to pisarz, z którym chciałabym porozmawiać o pisaniu.
Autor/autorka, którego twórczość ceni Pani najbardziej…
Nie mam jednej takiej osoby. Jest wielu autorów, których cenię i każdego z nich za coś zupełnie innego. Jednych za szczegółowy, jak dla mnie idealny research (jak pani Kasia Bonda). Innych za umiejętność utrzymywania czytelnika w nieustannym napięciu (jak Beckett czy Fitzek) lub za doskonałe przekazywanie emocji, które czuje się tak intensywnie, jakby stało się tuż obok bohatera (jak Ewa Przydryga). Każdy z nas przekazuje coś swojego, nietypowego i niepowtarzalnego. Mam nadzieję, że w mojej twórczości czytelnicy również mogą doszukać się czegoś takiego.
Klasyka (kryminał/thriller/sensacja), do której uwielbia Pani wracać…
Wracam do Kinga i Mastertona. Nie jest to mój gatunek literacki, ale książki: „Zielona mila”, „Smętarz dla zwierzaków”, „Lśnienie”, „Manitou”, „Zaklęci” to dla mnie powrót do moich pierwszych przygód ze świadomym czytaniem. Kilka razy przeczytałam też książkę pani Kasi Bondy – „Miłość leczy rany”. Jest to dla mnie absolutnie magiczna powieść.
Ostatnia historia (film/książka/komiks/serial), która wywarła na Pani szczególne wrażenie, to…
Oglądam ostatnio sporo seriali. Tak naprawdę więcej oglądam, niż czytam. Ostatnie tygodnie są dla mnie bardzo intensywne – pracuję właśnie nad kolejną powieścią. Serial pozwala mi się odprężyć i przenieść do innego świata niż ten, który aktualnie kreuję. Te, które ostatnio mnie „odmóżdżyły”, to „Zadzwoń do Saula”, „Breaking Bad”, „Ozark” (tu absolutnie uwielbiam Ruth i Darlene), a wczoraj skończyłam „Sposób na morderstwo”. To była taka przedświąteczna odskocznia przy pichceniu (śmiech). Jeśli chodzi o książki, to: „Nienarodzona” Ewy Przydrygi i „Zagubiony” Simona Becketta. Teraz zaczynam „Umysł przestępcy „Jana Gołębiowskiego.
Nad czym obecnie Pani pracuje?
Dopinam piątą część serii „Siedmiu grzechów głównych”. W głowie już pojawiają się pomysły na ostatnie dwie części, a ponieważ nieco komplikuję życie Hejdy i Czarnego, wymaga to ode mnie dużego zaangażowania!