Życie to walka. Czasami codzienność przeradza się w próbę przetrwania. Bo pierwotna natura stanowi żywioł, który trudno jest poskromić. „Bestia”, najnowszy thriller z Idrisem Elbą w roli głównej, to wyjątkowo emocjonująca historia. Liczy się w niej zarówno wymiar moralny, jak również świetnie utrzymane tempo i narastające napięcie.
„Bestia” – walka o życie w egzotycznej scenerii
Baltasar Kormákur, reżyser filmu „Everest” zabiera nas tym razem na afrykańską sawannę, gdzie Idris Elba będzie musiał zmierzyć się z krwiożerczym lwem, by obronić rodzinę. Dr Samuels przyjeżdża do RPA, gdzie poznał swoją zmarłą żonę. Podróż okazuje się być walką o przetrwanie, gdy na drodze Samuelsa i jego córek staje lew, który uważa każdego człowieka za śmiertelnego wroga. Zwierzę dobrze pamięta kłusowników, którzy za wszelką cenę chcieli pozbawić go życia. Teraz planuje zemścić się na rodzinie Samuelsa.
Narastające napięcie i poczucie zagrożenia
W tym trzymającym w napięciu thrillerze Idris Elba wciela się w rolę niedawno owdowiałego mężczyzny, który powraca do RPA na długo planowaną wycieczkę do rezerwatu. To, co rozpoczyna się jako podróż w celu uzdrowienia, zamienia się w przerażającą walkę o przetrwanie, gdy wraz ze swymi córkami staje się ofiarą polowania ogromnego, przerażającego lwa, który za wszelką cenę chce udowodnić, że sawanna ma tylko jednego drapieżnika.
Perfekcyjny zamysł – niejednoznaczność „Bestii”
Film o dużym rozmachu był ambitnym przedsięwzięciem dla całego zespołu. „Moim pomysłem od początku było nakręcenie tego filmu w jednym długim ujęciu, choć zdawałem sobie sprawę jak bardzo może okazać się to skomplikowane” – wspomina reżyser. W rzeczywistości lwa trzeba było wygenerować komputerowo, co sprawiło, że wiarygodne nakręcenie scen walki pomiędzy nim, a postacią graną przez Elbę okazało się niemal niewykonalne. To sprawiło, że ich każda interakcja musiała być bardzo starannie przemyślana. Przygotowania do filmu przywodziły na myśl pracę nad taneczną choreografią, w którą zaangażowani zostali człowiek z lwem.
Realizm – życie, walka, rodzina
Dążenie do realizmu towarzyszyło zresztą twórcom na każdym etapie produkcji. Zdjęcia do filmu powstawały w prawdziwych plenerach, w Republice Południowej Afryki. Nie ma więc tutaj mowy o green screenie – zdaniem twórców nie pozwoliłoby to na zapewnienie widzowi tego wrażenia realnego uczestniczenia w akcji filmu.
Doświadczenie pogłębia się również kiedy odkrywamy prawdę o powodach ataku zwierzęcia, które tak naprawdę decyduje się jedynie na kontratak. Ostatecznie nie jest to film o brutalnej bestii, która atakuje ludzi bez powodu. To film o naturze, która broni się przed agresywnym i zaborczym podejściem człowieka do Ziemi, którą współdzieli z innymi istotami. To wszystko sprawia, że temat przestaje być odległą fantazją, a realnie dotykającą nas dzisiaj kwestią.